Młodzi Literaci
czyli co się dzieje, kiedy młodzież pisze
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Młodzi Literaci Strona Główna
->
Opowiadania, powieści
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Na dobry początek
----------------
Koszyk
Regulaminarnia
Nowi Literaci
Na każdy temat
Wasza twórczość
----------------
Opowiadania, powieści
Felietony, artykuły
Poezja
FanFiction
Proza Poetycka
Pojedynki Literackie
----------------
Sala Wyzwań
Sala Pojedynków
Znani, choc niekoniecznie lubiani
----------------
Pisarze
Poeci
Dzieła
Co do forum
----------------
Opinie, uwagi, propozycje
Ostrzeżenia i inne im podobne
Współpraca
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
herohealter
Wysłany: Nie 23:16, 14 Sie 2005
Temat postu:
Banalne, rozczarowujące... a już myślałam, że jakoś mnie zaskoczysz, Pat, kiedy już czytałam o niezrozumianej nastolatce, której nie kochają rodzice, zamkniętej w sobie, zmęczonej życiem...skoczyła. Jak mogłaś, Patt? To zbrodnia pisać coś takiego. Patetyczne i banalne, styl też łzawy. Wszystko konwencjonalne do bólu. Ale znam Cię, wiem, że to tylko na ten jeden raz.
Sirocco
Wysłany: Nie 21:17, 14 Sie 2005
Temat postu:
rzeczywiście, niedopracowane. sporo błędów, interpunkcja, literówki. ale pomijając to, zgrabnie napisane, styl lepszy niż w "Aniele", zdanie ładniej zbudowane.
tylko fabuła mi się nie podoba. motyw nastolatki z urojonymi problemami, nie rozumiejącej swoich rodziców i robiącej sobie krzywdę im na złość... trochę pospolite i bez większej głębi.
ale to twój wybor, chciałaś o tym napisać. pod względem technicznym dobrze napisane, ale pod względem fabuły jestem na nie.
Patiinka
Wysłany: Nie 20:58, 14 Sie 2005
Temat postu: ***
Wiem, krótkie, wiem niedopracowane, wiem, dziecinne, wiem, będy, ortografy, interpunkty..... wiem, ale jednak daje. Dlaczego? ah...
Kłódka wydała ostatni dźwięk tego popołudnia. Dziewczyna zamknęła szatnię, przebrała halówki i ubrała czerwony polar. Ciężkie kroki dudniły w podziemiach. Gdzieś w oddali konserwator gwizdał jakąś smętną piosenkę. Echo powracało wciąż do jej uszu i obijało się gnębiąc jej i tak zmęczony umysł. Chciała się choć teraz rozkoszować ciszą na terenie szkoły. Była ostatnim uczniem. Korytarze były puste i nienaturalnie spokojne. Wszystko wydawało się proste i klarowne, nawet jutrzejsze sprawdziany nie zakłócały spokoju umysłu. Wciągnęła mocno powietrze. Jutro czeka ją ciężki dzień. Znów. Żołądek wykonał salto, przypominając tym samym, że nie jadł jeszcze obiadu. Wyszła po schodach z podziemi. Oddała klucz na dyżurce i wymieniła parę zdań z woźną.
- Znów tak późno?
- No wie pani... Kółka zainteresowań, muzyczna... To nie moja wina- uśmiechnęła się przepraszająco.
- Idź już, idź. Mama się pewnie martwi.
Pożegnała kobietę trochę wymuszonym śmiechem. Pchnęła ciężkie, szklane dzrzwi. Zimne powietrze uderzyło ją w twarz.
- Tak... Na pewno się martwią- pomyślała z goryczą- przecież mają tysiąc ważniejszych spraw. Mają Artura z tą jego chorobą, problemy finansowe... Idiotyzm...- Popatrzyła z zaciekawieniem na grupkę uczniów stojących przed szkołą. - Jacyż oni są wolni i szczęśliwi- Ruszyła szybkim krokiem w stronę bramy. Nikt nie zwrócił na nią uwagi. Zawiał silny wiatr, liście i kasztany posypały się z drzew. Jeden potoczył się i zatrzymał tuż przed nią.Podniosł go i schowała do kieszeni. Sentyment. Jedna z jej słabości. Była też ambitna i zbyt uczuciowa. Wszystko brała do siebie. Było jej źle na tym świecie, od kąd umarła babci. Kiedy to było? Rok, może dwa... Nie liczy już czasu.
Pożegnała szkołę przeciągłym spojrzeniem pełnym niechęci. Spędzała tu długie godziny. Wracała do domu, jadła i znów się uczyła. Nauka pochłaniała jej całe życie, które wolałaby spędzić na marzeniach i pisaniu. Kochała pisać. Wylewała w wierszach swoją złość, frustrację, rozgoryzenie. Czasem pisząc płakała- gdy rodzice szczególnie dali jej się we znaki, czepiali się owszystko, nie dawali marzyć, tylko zasypywali obowiązkami. Lubiła, kiedy nie było ich w domu. W tedy siadywała przed monitorem komputera i pisała do swoich wirtualnyh przyjaciół. Innych chyba nie miała. Była zbyt cicha i zamknięta w sobie. Nie należała do ludzi rozrywkowych.
Wiatr zawiał sliniej i wyrwał ją z ponurych myśli i tego co powinna dziś jeszcze zrobić. Uniosła lekko podbródek, a na jej nos spadła kropla deszczu. Mżawka przemoczyła jej włosy. Szła chodnikiem nie zważając na kałuże, auta opryskujące ją deszczem i kopce liści w które wdepywała specjalnie.Świat był piękny w tej chwili. Tylko kiedy była sama. Lecz zaraz wróci do domu. Znów zacznie się tyrrada.
- Ciekawe- pomyślała- co zrobiliby, gdyby zdażył mi się wypadek i byłabym w szpitalu. Może wreszcie zauważyliby mnie? Może wreszcie zaczęliby się o mnie troszczyć? Nigdy tego nie robią. Zawsze są źli, zmęczeni i krzyczą. Zawsze mają coś ważniejszego niż ja i moje problemy. Gdybym była w szpitalu.... Krzyczeliby bardziej- bo byłam nieostrożna... I wszystko znów byłoby moją winą...- łza złączyła się z deszczem gdzieś w okolicy jej ust. Pociągnęła nosem.
Część jej duszy zaprzeczała temu wszystkiemu, jednak ta druga część buntowała się, mówiła o zrozumieniu i trosce. Z oddali nadjeżdzał kolejny samochód.
wąskie światło reflektorów przebijało się przez kropelki dźdźu i jesienną mgłę. Auto własnie miało minąć dziewczynkę, mocząc ją nie zostawiając suchej nitki, kiedy... Skoczyła.
Kierowca nie zdążył zareagować.
-----
Kobieta stała przy oknie i wypatrywała kogoś niecierpliwie w szarówce wieczoru.Denerwowała się. Zapalała jednego papierosa za drugim.
-Powinna już dawno być w domu- przemknęło jej niespokojnie przez myśl- Nie zatrzymałaby się tak długo nigdzie.
Pojedyńcza łza spłynęła po policzku kobiety.
- Gdzie ona jest....- szeptała jak w gorączce. Bała się. Panicznie bała się, że świat mógł skrzywdzić jej wspaniałą córeczkę.
-----
EPILOG
Ona właściwie nie rozumiała. Nie zdała sobie nigdy z tego sprawy, że to wszystko co oni dla niej robili, to była troska. Kiedy mówili: 'załóż szalik, bo będziesz chora' , nie mówili tego dlatego, że żal było im kasy na antybiotyki. Bali się, że mogą ją w ten sposób stracić. Kiedy kazali, żeby wracała o 20 do domu, bali się, że może się już więcej nie zjawiać. Kiedy kazali chodzić jej daleko od ulicy, bali się, że może zdarzyć się coś niedobrego.
Jednak nie przewidzieli skutków.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin