Młodzi Literaci
czyli co się dzieje, kiedy młodzież pisze
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Młodzi Literaci Strona Główna
->
Opowiadania, powieści
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Na dobry początek
----------------
Koszyk
Regulaminarnia
Nowi Literaci
Na każdy temat
Wasza twórczość
----------------
Opowiadania, powieści
Felietony, artykuły
Poezja
FanFiction
Proza Poetycka
Pojedynki Literackie
----------------
Sala Wyzwań
Sala Pojedynków
Znani, choc niekoniecznie lubiani
----------------
Pisarze
Poeci
Dzieła
Co do forum
----------------
Opinie, uwagi, propozycje
Ostrzeżenia i inne im podobne
Współpraca
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
sal
Wysłany: Pon 15:37, 13 Lut 2006
Temat postu:
szczerze przyznam, że gdy ujrzalam przymiotnik "walentynkowe", miała ochotę wyłączyć komputer i zakopac go na zielonej lączce, których w zimie ponoć nie brakuje.
ale do rzeczy.
jak już wspominałam na poczatku, owo "walentynkowe" mnie zraziło i zniesmaczyło (sal nie lubi walentynek, walentynów jeszcze bardziej), jednakowoż (jako, ze "bardzo krotkie" było) przeleciałam wzrokiem kilka linijek tekstu bez wiekszej uwagi. nastepne kilka z pobłażaniem na twarzy (pobłazanie tylko i wyłącznie dla uczucia bohatera!), a na koniec ironicznie się uśmiechnęłam i zastanowilam, co odpowiedzieć.
napisane zgrabnie i lekko, bez potknięć i nieścisłosci. jest Patryk, jest Wybranka, jest zielonkawy lakier. i jest objawienie. a potem są niebieskie oczy i objawienie się konczy.
czyli coś bardzo typowego dla szkolnego wieku. i swoim nosem (spaczonym) wyczuwam lekki dystans do "szkolnych wielkich miłości na całe życie".
nie zaliczam do grona moich ulubionych, ale żeby mi się nie podobalo - nie, tego nie moge powiedziec, nawet jeśli skrzywdzilaś to opowiadanie mianem "walentynkowego"
Blackowl
Wysłany: Nie 18:41, 12 Lut 2006
Temat postu: Mówią, że miłość spływa
Bardzo krótkie, bardzo walentynkowe.
"Mówią, że miłość spływa"
Mówią, że miłość „spływa” na człowieka w najdziwaczniejszych momentach. Na Patryka miłość „spłynęła” – czy to dobre słowo? – w momencie, gdy patrzył na paznokcie Wybranki. Powoli i dokładnie studiował wzorek, który wyrył się na zielonkawym lakierze w czasie, gdy Wybranka spała. Wybranka, bowiem, miała swój idiotyczny zwyczaj malowania paznokci tuż przed snem i zanim emalia zdążyła wyschnąć ona zapadła w głęboki sen.
- Niezwykłe… - zaczął Patryk, ale nie skończył, ponieważ odkrył coś jeszcze, czego w Wybrance dotychczas nie widział.
Otóż, jak się okazało, Wybranka miała naprawdę ładne, białe, równe zęby, które odsłaniała przy każdej okazji.
Patryk poczuł się trochę nieswojo, stojąc tak na szkolnym korytarzu i oglądając z zapamiętaniem coraz drobniejsze i mniej zauważalne szczegóły Wybranki. Nie miał jednak żadnych innych okazji by badać dziewczynę, egzaminować ją wzrokiem, ewentualnie niewinnym dotykiem.
Zadzwonił dzwonek i w masy młodzieży uczącej się poruszyły się niespokojnie. Jak morskie fale zaczęli wlewać się do odpowiednich sal zapełniając sobą przestrzenie miedzy ławkami. Podobni do kataklizmu pozostawiali po sobie ślady zniszczenia.
A jednak wielbiciel swej Wybranki pozostał na korytarzu niewzruszony i wpatrywał się jak Ona – nie żadna inna – wrzuca w pośpiechu ksiązki do plecaka.
Ach, jej plecak… Dla wszystkich innych godna pożałowania podróbka jakiejkolwiek torby, dla niej ukochana pamiątka po wycieczce w góry, dla niego niezbędny dodatek do pełnego jej obrazu.
- Boże, Patryk, jak się tak na mnie patrzysz, to się ciebie boję! – wykrzyknęła i roześmiała się perliście.
Co prawda jeszcze pięć minut temu jej śmiech wydawał mu się irytujący, piskliwy i niepasujący do postaci. Jednak teraz wszystko to, co było stało się nieważne. A śmiech z irytującego przechrzczono na „perlisty”.
Wszedł za nią do klasy, tylko po to, żeby móc podziwiać grację, z jaką się porusza. Nazywał ją wczoraj pokraką, kiedy potknęła się i spadła ze schodów, lecz dziś już poruszała się wdzięcznie. Przynajmniej dla niego.
Z westchnieniem usiadł na swoim miejscu, na samym końcu klasy. Przeklinał sam siebie, że wybrał te ławkę, ale nie było już odwrotu. Przez cześć lekcji wpatrywał się tęsknie w jej zgrabne plecy – o ile ktokolwiek na świecie nazwałby jakiekolwiek plecy „zgrabnymi”- jednak musiał w końcu spokojnie usiąść, gdy profesorka dyktowała notatkę.
Po chwili podniósł głowę, ale jego wzrok nie natrafił na jej zielone oczy. Przez chwilę zagłębiał się w błękitnym spojrzeniu swojej koleżanki z ławki.
I nie pamiętał już o Wybrance, ani o uniesieniach związanych z jej lakierem.
Spłynęła na niego – czy „spłynęła” to na pewno dobre słowo? – kolejna dziesięciominutowa miłość.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin