Autor Wiadomość
Lin.
PostWysłany: Czw 19:57, 16 Lut 2006    Temat postu:

Mi też się podoba. Nie zgrzyta mi "w lato". Myślę, że Sceptic napisał tak z rozmysłem.
Utwór jest skończony do ostatniej kropki. Świetnie pomyslany, rozplanowany, etc. Przynajmniej ja mam takie wrażenie przy czytaniu.
Sama końcówka, cóż, może faktycznie jest trochę jakby "z drugiej strony klawiatury", ale mi się, mimo tego, podoba. Choć mogłaby byc lepsza. Ale to podsumowanie wiersza też nie jest najgorsze i utwór trafia do mnie, jako taki.
Do ostatniej kropki.
Sirocco
PostWysłany: Czw 18:22, 16 Lut 2006    Temat postu:

coś ostatnio podobne tematycznie te wiersze na forum...

a ten wiersz bardzo mi się podoba. ma swój klimat, który bardzo mi odpowiada. a do tego kocham Paryż, więc nie mogło być inaczej. tym bardziej, że wiersz nie jest sparyżony na siłę, ale właśnie naturalny.
co mi tylko na początku zgrzytnęło:
Cytat:
mógłbym nosić długi szalik nawet w lato,

jeśli się nie mylę, to powinno być "w lecie"

a, i końcówka jest jakaś taka, dla mnie nie za bardzo. wiersz tak gra na pewnych nutach, a końcówka nagle zjeżdża na drugą stronę klawiatury fortepianu. chociaż może mi się tylko wydaje.
Sceptic
PostWysłany: Czw 17:07, 16 Lut 2006    Temat postu: Gdybym zdecydował sie zostać poetą...

GDYBYM ZDECYDOWAŁ SIĘ ZOSTAĆ POETĄ...
I.2006

Gdybym zdecydował się zostać poetą
mógłbym nosić długi szalik nawet w lato,
przechadzać się bez celu po Montmartre
i pisać natchnione wiersze o tym, jak to
jadłem mandarynki leżąc na torach w Vichy
a może to niebo było mandarynkowe
nieważne. I tak nie wiem nawet, gdzie jest Vichy.

Zawołałbym do staruszka sprzedającego
pieczone kasztany na Placu Pigalle:
Hola! Qué tal? Cómo estas?
I wcale bym się nie przejmował, że to
nie po francusku. Moja poezja
przemówiłaby za mnie.

Zrobiłbym krótką przerwę na cierpienie za milijony
i wsłuchiwanie się w dzwony Notre Dame,
a potem poszedłbym do małej zadymionej knajpki
i napisał wiersz o bólu istnienia.
Wieczorem odwiedziłbym z kolegami Moulin Rouge
słuchał jak w rytmie kankana pulsują słowa
Cher collegue, tes derniers vers etaient remarquables
i skromnie się uśmiechał, bo przecież nie znam
ani słowa po francusku.

Nocą w ulubionym burdeliku
układałbym poemat sławiący
klepanie w tyłek paryskiej dziwki.

A potem kolejne pokolenia dorodnych młodzieńców
uczyłyby się o tym, że byłem wielkim poetą
i wiodłem w Paryżu życie oddane sztuce.

I każdy znałby na pamięć natchniony wiersz
o jedzeniu mandarynek na torach w Vichy
o bólu istnienia
i o klepaniu w tyłek paryskiej dziwki.

Tego przecież nie mogę im zrobić.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group