Autor Wiadomość
Sceptic
PostWysłany: Sob 16:42, 25 Lut 2006    Temat postu:

herohealter napisał:

2b: Zaręczam Ci, że w momencie śmierci samobójczej (lub też pzebijania się sztyletem) myśli się raczej "kur..., jak to boli, no, szybciej, do cholery!" niż o miłości.


wyjątkiem jest tu śmierć na skutek przedawkowania środków nasennych Smile

zabicie się poprzez wbicie w siebie czegoś jest niezawodnie zadaniem arcytrudnym.

w ogóle to cała ta pisanina... wcale mnie nie przekonuje. cienizna... a "dobry język" - owszem, nie ma błędów. Ale do dobrego jezyka literackiego to jeszcze bardzo daleko.
herohealter
PostWysłany: Sob 10:46, 25 Lut 2006    Temat postu:

Z SNZ czytałam chyba ze 2 tomy, głupie to było jak nie wiem co, ciągłe epatowanie nieszczęściem...już nie bardzo pamiętam, co tam było, więc nie będę oceniała pod względem FF.

1a: Tylko nie sztylet, błagam, tylko nie sztylet!!!!! Co to, kurna, urwał się z romantycznej choinki, żeby zabijać się za pomocą sztyletu???? Zaufaj mi, niewiele jest osób, które byłyby w stanie wbić sobie cokolwiek same w siebie. I poza tym nie tak łatwo zabić siebie ani nożem, ani niczym innym w tym stylu.

2b: Zaręczam Ci, że w momencie śmierci samobójczej (lub też pzebijania się sztyletem) myśli się raczej "kur..., jak to boli, no, szybciej, do cholery!" niż o miłości.

Taaaak, jestem wyrozumiała- pierwsza twórczość, itd.
Jako że chyba mam trochę większe doświadczenie, niż Ty, dam Ci jedną radę: więcej zdrowego rozsądku.
Tamuril
PostWysłany: Śro 16:48, 07 Wrz 2005    Temat postu:

Eeee... no szczerze mówiąc, jak na FF do SNZ wydaje się to rzeczywiście groteskowe. I strasznie łzawe. Kompletnie to nie pasuje to konwencji "Serii...", która, nawet jeśli jest smutna (choć ja tak tego nie odbieram), to pisana jest z całą pewnością z humorem, ironicznie, przekornie, w niepowtarzalnym stylu. Trochę za dużo tu trzykropków, to robi kiepskie wrażenie. Co do wielkich liter - jesteś niekonsekwentna. W pierwszym akapicie jest "twoja" z małej.
Ogólnie nie podobało mi się, choć być może byłoby niezłe, gdyby nie odnosiło się do SNZ.
Sirocco
PostWysłany: Pon 17:24, 05 Wrz 2005    Temat postu:

jeżeli to celowe z tymi duzymi literami, to wycofuję zarzut.

co do odebrania tych książek, to, no cóż, ilu czytelników tyle interpretacji, więc miałaś prawo do takiej swojej własnej wizji.

tym bardziej, że pod względem językowym i ogólnie tekst jest niezły Wink
Miodzianka
PostWysłany: Pon 15:06, 05 Wrz 2005    Temat postu:

Hmm... Chyba muszę coś wyjaśnić.
Pisałam z dużej litery "Twój", "Ciebie" etc, ponieważ chciałam podkreślić fakt, że narratorką "Prologu" jest Śmierć, która zwraca się do Klausa. I zrobiłam to świadomie. Jeśli się myliłam- cóż, inna sprawa.
Widzę, że inaczej zinterpretowałyśmy "Serię"- owszem, niekiedy były fragmenty śmieszne, ale ogólnie odebrałam książkę jako smutną. Ten Prolog napisałam raczej biorąc pod uwagę moją interpretację.
Co do przedstawienia się, przepraszam i obiecuję poprawić (tzn napisać w odpowiednim dziale odpowiedni temat) Laughing .
W każdym razie, bardzo dziękuję za komentarz, Sirocco. Następnym razem będę uważać Wink
Sirocco
PostWysłany: Nie 20:27, 04 Wrz 2005    Temat postu:

cóż, nie wiem za bardzo, co o tym mysleć.
więc może zacznę od tego, że tak w ogóle to by się wypadało przedstawic w odpowiednim temacie...

dobra, kończę się czepiać i przechodzę do rzeczy.

krótkie? owszem, jest krótkie, ale ja należę do tych osób które nie czepiają się długości, jeśli tylko w owej skromnej treści mieści się coś. a tutaj, owszem, mieści się.
napisane jest przyjemnym językiem i chociaż nie we wszystkich momentach wiem dokładnie, o czym mowa, to jednak zdania są dosyc zgrabne.
pod względem interpunkcyjno-ortograficznym nie rozpatrywałam, rzucił mi się tylko w oczy denerwujący zwyczaj pisania zaimków drugiej osoby z dużej litery. Twój, Ciebie, itd. na bogów, to nie jest list!!!

co więc budzi moją konsternację w tym ffie? ano to właśnie, że jest to ff - i to ff do Serii Niefortunnych Zdarzeń, książek komediowych, przy których ja nieźle się bawiłam, ze śmiechem czy choćby usmiechem na ustach. a ty tutaj rzucasz nam taki dramatyczny tekst... nie wiem, jak wysnułaś taki dramat z tak zabawnych książek, ale... to po prostu nie pasuje. i psuje cały klimat opowiadania, który tak ładnie budowałaś.

jestem na tak, pod waunkiem, że nie wiązałoby się to z SNZ. w takiej formie jest groteskowe.
Miodzianka
PostWysłany: Nie 18:52, 04 Wrz 2005    Temat postu: [Seria Niefortunnych Zdarzeń] Prolog ze śmiercią

Witam wszystkich,
to opowiadanie (a w zasadzie: to opowiadanie długości kwitu z pralni) powstało na bazie książek L.Snicketa/D.Handlera pt. "Seria Niefortunnych Zdarzeń". Liczę na szczerą krytykę oraz... wyrozumiałość, gdyż jest to moja pierwsza praca na tym forum. Pozdrawiam,
Miodzianka <Mary- Kate Leibovitz>


***
Czy to musiało tak być?...Czy nie dało się zawrócić czasu?... Czy… Czy tu kończyła się twoja droga?...

A może…
Najpierw zginął Quigley. Nie widziałeś jego śmierci, nie słyszałeś przerażonego krzyku… Patrzyłeś tylko na emblemat oka, który Cię prześladował… Który był symbolem śmierci. Symbolem cierpienia.

Cierpienie?...
Widziałeś je w oczach Twojej siostry, kiedy umierał Duncan. Nie mogłeś nic zrobić, nie było już czasu…Widoczny był tylko jaśniejący tatuaż w kształcie oka…Tryumfujący…Tajemniczy…

Tajemnica?...
To oczywiste, że wiedziała o WZS. Musiała wiedzieć, bo i Ty to wiedziałeś. Fiona była Twoją najlepszą przyjaciółką, zawsze jej się zwierzałeś… Mówiłeś jej o wszystkim, o problemach… O strachu… O miłości…

Miłość?...
Kiedy chłodne ostrze sztyletu przeszywało Twoje ciało, myślałeś właśnie o niej…O wszystkich chwilach, które spędziliście razem… Kiedy czułeś się naprawdę
s z c z ę ś l i w y…Przypomniałeś ją sobie dokładnie, właśnie teraz…Czyżby na Twojej twarzy zagościł uśmiech?...Ależ nie. To tylko grymas bólu, bo przypomniałeś sobie, jak zginęła…Ta strzała nie była dla niej. Strzała z emblematem oka była przeznaczona dla Ciebie, wiedziałeś o tym…Dlaczego to zrobiła?...Patrzyłeś, jak umiera…I nie mogłeś zrobić nic. Nic by już nie pomogło, widziałeś tylko, jak w Izadorze gaśnie życie…

Życie?...
Twoje życie? Tego nie można było nazwać życiem. To był szereg cierpień, niepowodzeń i bólu, przetykany rzadkimi promykami szczęścia…Owiany tą cholerną tajemnicą, którą skrywali przed tobą rodzice…WZS…Gdybyś wiedział wcześniej…

Czy tam będzie lepiej?...Tam, w górze?...
A jednak miałeś całkowite prawo popełnić samobójstwo, Klausie Baudelaire.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group