Forum Młodzi Literaci Strona Główna Młodzi Literaci
czyli co się dzieje, kiedy młodzież pisze
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

[HP] Prawdziwych Mugoli już nie ma

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Młodzi Literaci Strona Główna -> FanFiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Patiinka
Oswojona?...



Dołączył: 13 Sie 2005
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Sob 22:15, 13 Sie 2005    Temat postu: [HP] Prawdziwych Mugoli już nie ma

Salma ten dział chyba dała tu specjalnie żeby mnie pognębić. Oj. Opowiadanie owe, które chce tu spróbować dać ma już ze hm.... ze 3 lata. Czyli jest bardzo stare i troszku prymitywne... No, ale trzeba odświeżyć szuflady. Ah, jak ktoś nie lubi Pottera, to chyba lepiej nie czytać...WinkI jak wcześniej: CD może być Smile jeśli przezyjecie ten fragment Very Happy

MAGIC-EXPRESS

"Spadek liczby mugoli"

"Ministerstwo Magii donosi, iż badania przeprowadzone wśród mugoli wykazują, że ich populacja w ostatnim czasie zmalała niemal dwukrotnie. Co jest powodem tego szybkiego zaniku mugoli? Na razie nikt nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć. Wyjaśnimy to już w następnym wydaniu Magic-Express."

-----------------------------------------------



Jest ciepła, bezchmurna, wiosenna noc. Na niebie widać mnóstwo gwiazd, gwiazdozbiorów i planet. Leciutki wietrzyk kołysze gałęziami drzew, których cichy szmer usypia młodych czarodziejów. Jezioro delikatnie faluje, a trzciny pod wpływem wiatru śpiewają szeptem swoją piosenkę. W ogromnym zamczysku gdzieś w Szkocji wszyscy śpią... Wszyscy? To błędne określenie... Prawie wszyscy. W jednym gabinecie siedzi potężny mag, który nie potrafi pokonać bezsenności... Tak... Człowiek o miłej, dobrodusznej twarzy, długich, siwych włosach i zazwyczaj wesołych oczach odłożył gazetę na stolik i zasępił się. Siedział w swoim ulubionym fotelu przed kominkiem. Znad okularów połówek wyglądały obecnie zasnute mgłą, zamyślone oczy. Wstał z fotela, podszedł do lustra, pogładził swoją srebrną brodę i powiedział sam do siebie:

- Albusie, czy to ciebie zwą największym magiem na świecie?! Ciebie, który nie potrafi nawet powstrzymać zaniku mugoli?! Znaleźć tego przyczyny? - Po jego smutnej twarzy przebiegł wyraz zmęczenia i bezsilności. - Hmm... Może Harry, Ron i Hermiona lepiej poradzili sobie z tą zagadką? Nie wierzę, by się w to nie mieszali.

Nagle z tych rozmyślań wyrwał Go dziwny dźwięk za oknem. Otworzył je, a do pokoju wleciała sowa z wiadomością. Odwiązał karteczkę i zaczął czytać liścik, który był brudny, wymięty i brzydko nabazgrany.

Szanowny Profesorze Dumbledore!

Mam do Pana prośbę. Czy mógłby Pan zająć się Harrym? Z jego ostatnich listów domyśliłem się, że próbuje rozwiązać sprawę zniknięć mugoli. To bardzo niebezpieczne, a Jego życie jest teraz szczególnie zagrożone, Śmierciożercy mogą się mścić...

Ekspedycja z którą zostaliśmy wysłani ma na celu wybadanie kto się za tymi zniknięciami kryje. Mamy pewne ślady i dowody, mogą one nas doprowadzić do winowajcy, którym, jak sądzimy, nie jest Voldemort. Będę Pana informował jeśli znajdziemy coś nowego.

Syriusz Black

Dumbledore ponownie usiadł w fotelu, wyczarował papier, atrament i zaczął pisać:

Drogi Syriuszu!

Uważam, że nie powinieneś tak martwić się o Harrego. Ma już 17 lat i ze swoimi przyjaciółmi wyszedł z wielu opresji. Razem zdołają uczynić więcej niż Ty i ta cała ekspedycja, a co do Jego bezpieczeństwa to nie musisz się martwić. W Hogwarcie nic mu nie grozi. Dajmy Mu wolną rękę. Zdaje mi się, że już był w bibliotece.

Martwię się o czarodziejów z rodzin mugolskich, gdyż oni także mogą być zagrożeni. Nie pozwól, by wszystcy mugole wyginęli. To może zachwiać i zniszczyć równowagę Ziemi!

A. Dumbledore

Podał sowie list, pogłaskał Faweksa i powiedział do niego:

- Musimy porozmawiać z Harrym...

Włożył na stopy swoje różowe bambosze, zawiązał szlafrok i poprawił opadającą na twarz szlafmycę. Zgasił zaklęciem płomień na kominku i wyszedł z gabinetu. Gdy kroczył ciemną plątaniną korytarzy do swojego profesorskiego apartamentu Jego myśli krążyły wokół mugoli, a szczególnie pewnej kobiety- Felicity. Kiedyś był w niej zakochany, ale to już przeszłość. Musi ją sprowadzić do zamku i ochronić przed tym czymś. On sam nie wie czym... W Felicity było coś czarującego, magia. Taka czysta, dobra... Nie machanie różdżką. Jej uśmiech sprawiał, że w pochmurny dzień wychodziło słońce, płakała tylko ze szczęścia, choć... Raz płakała przez niego, gdy dowiedziała się, że jedzie do tej szkoły... Histeryzowała, prosiła, tupała nogami, ale on był nieugięty. Spełniło się jego marzenie. Zawsze był inny od swoich rówieśników, a teraz jechał tam, gdzie wszystcy byli magiczni. Rozstali się wtedy źli na siebie, a potem nie mogli już się odnaleźć... Łza zakręciła mu się w oku i spłynęła po pomarszczonym policzku.

- Sprowadzę do Hogwartu ją i kilku innych mugoli. Ludzie niemagiczni muszą przetrwać, albo zginie Ziemia!

--------------------------------------------------------------------------------

Wiosna zagościła w Hogwarcie na dobre. Na błoniach zakwitły już jabłonie. Jezioro zapraszało nieświadomego człowieka by w nim popływał. Ilość zapachów rozkwitłych już kwiatów otępiała umysły uczniom wypoczywającym na błoniach. Harry i Ron siedzieli pod jednym z drzew , a różowe płatki opadały im na twarze. Potter przeciągnął się leniwie. Od strony zamku biegła do nich bardzo zaaferowana, z wypiekami na twarzy Hermiona. W ręce trzymała ciężką, zakurzoną księgę, którą zwinęli w czasie swojej nocnej eskapady z biblioteki. " Dziwne historie magiczne " - brzmiał tytuł. Szukała tam historii związanej ze zniknięciami mugoli. Było to dla Niej ważne, gdyż martwiła się o rodziców i razem chcieli rozwiązać tą zagadkę.

- Hermiono! - Potter nie wyglądał na zadowolonego. - Czy nie sądzisz, że może się zorientować jakiś nauczyciel skąd pochodzi ta książka?

Dziewczyna dopiero teraz zauważyła co robi. Speszyła się i przepraszającym tonem powiedziała:

- No dobrze, sorrki, tak strasznie chciałam się z wami podzielić tymi wiadomościami... - przerwała. - Chyba, że nie chcecie... - uśmiechnęła się rozbrajająco.

- Mów szybciej kobieto! - wrzasnął Ron.

- Dobrze, już. Zacznę może od tego, że zniknęli Dursleyowie i ich syn. - Tu przerwał jej dziki śmiech i wiwaty. - No wiecie co?! Wstyd mi za was! Przecież to też byli ludzie. - Ron wybałuszył na nią oczy i szczęka opadła mu na ziemię. Gdy się pozbierał, powiedział do niej:

- Teraz bronisz praw ludzi zamiast skrzatów? Przecież oni się tak wyżywali na Harrym! Prawda przyjacielu? - zwrócił się do Pottera. On nie słuchał, bo właśnie przechodził obiekt jego westchnień - Cho Chang. Stał tak i maślanymi oczami patrzył na nią jak na obraz i nic poza nią nie zauważał, nawet niepokojącego cienia gdzieś w krzakach...

Nagle dostał potężnego plaskacza w plecy i obudził się z zadumy. Nad nim stał Ron i płakał ze śmiechu.

- Poszła już jakieś 10 minut temu, a Ty dalej się gapisz!

- Przestańcie już! - Hermiona nie była w humorze. - Chcecie wiedzieć co znalazłam w tej książce? Otóż jest pewna historia. - Zaczęła czytać:



Dawno temu pewien potężny czarodziej i naukowiec wytworzył ( z czego nie wiadomo ) Straszliwego ducha. Owy czarnoksiężnik nie nawidził ludzi magicznych, gdyż wyśmiali Jego pomysły i uważali Go za wariata. Duch miał za zadanie wytępić czarodziejów, którzy byli mu niesprzymierzeni. Mag ten przypomina nieco

Sam-Wiesz-Kogo, gdyż także pragnął władzy nad światem. Ducha pokonał podobno przodek Pana Lockharta.

- Można przypuszczać, że ktoś wytworzył ducha, który kryje się za zniknięciami mugoli - błysnął inteligencją Ron. - Sami-Weicie-Kogo wykluczmy od razu.

Harry chyba unicestwił Go ostatecznie w piątej klasie z Zakonem Feniksa. No to kto?

- Ale co ten duch robi z mugolami? Zabija? - pytał Harry.

- Tego się nie dowiedziałam jeszcze... I co teraz robimy? Moim zdaniem mamy dwa wyjścia. Albo powiemy to Dumbledore'owi, dostaniemy o.p.r. i szlaban za zwijanie książek z biblioteki i włóczenie się nocą po szkole, albo odwiedzimy Lockharta w szpitalu psychiatrycznym ( w wakacje ) i później złamiemy znowu z tysiąc szkolnych reguł. - Wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - No i jak?

- Może lepiej podzielmy się tym z dyrektorem? - niepewnie zaproponował Ron. Przyjaciele popatrzyli na niego groźnie, a on zrobił się czerwony jak jego włosy. - No dobra, może później, jak to rozwiążemy...

- To postanowione! W wakacje umówimy się na Pokątnej i pójdziemy do Lockharta. - Hermiona była wniebowzięta.

- Ale czy on będzie coś pamiętał? - wyjawił swoje wątpliwości Ron.

- Podobno Jego sławny przodek Luigiusz Lockhart pisał pewnego rodzaju pamiętnik dla potomnych.

- Ty wiesz o nim wszystko, ale... - Weasley robił wszystko, by pokrzyżować ich plan. - Czy ten Luigiusz nie przypisywał sobie, tak jak nasz były nauczyciel, że pokonał tego ducha?

- Ron, czepiasz się szczegółów... Może w tych pamiętnikach będzie to napisane...

- Dobra, wygraliście. Wchodzę w ten szalony plan, choć mam już dosyć przeżyć po ostatnich pięciu latach...

- OK. Dokładniej umówimy się w wakacje, a teraz chodźmy do pokoju wspólnego i pouczmy się, bo jak wiecie w tamtym roku nie poszło wam najlepiej...

- Ron był od Ciebie gorszy o 5 sumów, a ja o 2 - zaprotestował Potter.

- Ale przecież cała nasza paczka musi być najlepsza. Hmm... Wezmę się za Ciebie Ron, może korepetycje?

- Nie, lepiej sam się pouczę. - Ron próbował odwieść Hermionę od tego pomysłu - Chodź, Harry...

Chłopcy powlekli się za Hermioną. Jeszcze dwa miesiące do końca roku szkolnego, a ona każe im zakuwać... Było piękne, słoneczne popołudnie, śpiewały ptaki, latały motyle, szemrały strumyki, a trójka przyjaciół musiała siedzieć nad opasłymi książkami. Ciężkie jest życie ucznia...

-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-

Magic-Expres

Spadek mugoli c.d.

"Zaniki mugoli są nadal niezatrzymane. Liczba ludzi niemagicznych drastycznie spada. Przeprowadziliśmy wywiad z Ministrem Magii - Korneliuszem Knotem.

M.E. - Co Pan sądzi o tak szybkim spadku liczby mugoli? Co, lub kto może się za tym kryć?

K.K. - Cóż... Na razie nie mamy żadnych dowodów, ale sądzimy, że stoi za tym TEN-KTÓREGO-IMIENIA-NIE-WOLNO-WYMIENIAĆ.

M.E. - SAM-WIESZ-KTO? Czyż on nie zginął po ostatnim starciu z Harrym Potterem? To niedorzeczność, by zdołał się odrodzić.

K.K. - Prawdopodobnie jest obecnie tylko cieniem czegoś, co było człowiekiem. Może mieć przy sobie jednego ze sług.

M.E. - Czy podejrzewacie kto to może być?

K.K. - Pewne podejrzenia padają na naszego byłego współpracownika L. Malfoya, który zażądał w trybie natychmiastowym urlopu. Ponieważ było to nie możliwie, to zwolnił się sam. Z postępowania w tej sprawie wynika, że Pan Malfoy wyjechał do odległego miasta Bronx nic nie mówiąc rodzinie, a następnie teleportował się w niewiadome miejsce.

M.E. - Jak wyjaśnić szybki spadek liczby mugoli?

K.K. - Uważamy, że do wszystkich mugolskich ujęć wody został dolany eliksir Prixil, który powoduje zanik ciała.

M.E - A jak załagodziliście panikę wśród mugoli?

K.K. W mugolskich dziennikach umieściliśmy wiadomość o naborze ludzi do ćwiczeń w tajnej organizacji narodowej. Zaznaczyliśmy, że nabór jest nieoczekiwany i można człowieka "zgarnąć" z ulicy. To wyjaśnienie musi chwilowo wystarczyć.

M.E. - Czy to możliwe, by przywrócić zaginionych mugoli?

K.K. - Sądzę, że tak.

M.E. - Dziękuję za rozmowę.

K.K. - Ja również.



Nasz rozmówca był wystraszony i wyraźnie dobierał odpowiednie słowa. Niedobre rzeczy dzieją się w świecie mugoli i Ministerstwie Magii. Czy coś grozi czarodziejom?


autorka olała uwagi o błędach, więc poprawiłam. Sirocco


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sirocco
Dziecię Gwieździste



Dołączył: 12 Sie 2005
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekarnika

PostWysłany: Nie 0:23, 14 Sie 2005    Temat postu:

po pierwsze - te same błędy, co w poprzednim twoim opowiadaniu, które komentowałam, czyli spacje i zaimki. proszę, zrób coś z tym, bo to naprawdę utrudnia życie.

co do fabuły, to sam pomysł znikania mugoli wydaje mi się mało prawdopodobny i nie przemawia do mnie zbytnio.
niemniej jednak, jeżeli zgrabnie to opiszesz, jestem w stanie czytać dalej ;P

co bardzo mi się podobało, to pomysł z artykułem, fragment na początku i wywiad z Knotem później. taka forma, wpleciona w normalny tekst jest świetna a szczególnie dobrze się sprawdza jeżeli chodzi o przekazywanie informacji w naturalny sposób.

nie wiem, jak fabuła, akcja dalej się potoczą, bo to znów zbyt krótki fragment. poczekam na więcej.

no i jeszcze kilka rzeczy, które muszę wytknąć, bo nie byłabym sobą.

Cytat:
winowajcy, którym, jak sądzimy, nie jest Voldemort

najpierw piszesz, że sądzą ze to nie Voldemort, a potem, że wiedzą, że to nie on, bo Voldzio zginął już dawno. to nie logiczne.

Cytat:
Jego myśli krążyły wokół mugoli, a szczególnie pewnej kobiety- Felicity. Kiedyś był w niej zakochany, ale to już przeszłość. Musi ją sprowadzić do zamku i ochronić przed tym czymś. On sam nie wie czym... W Felicity było coś czarującego, magia. Taka czysta, dobra... Nie machanie różdżką. Jej uśmiech sprawiał, że w pochmurny dzień wychodziło słońce, płakała tylko ze szczęścia, choć... Raz płakała przez Niego, gdy dowiedziała się, że jedzie do tej szkoły... Histeryzowała, prosiła, tupała nogami, ale On był nieugięty. Spełniło się Jego marzenie. Zawsze był inny od swoich rówieśników, a teraz jechał tam, gdzie wszystcy byli magiczni. Rozstali się wtedy źli na siebie, a potem nie mogli już się odnaleźć...

znów błąd logiczny. piszesz o kobiecie którą kochał, po czym twierdzisz, że rozstali się, kiedy on wyjechał do szkoły i nigdy potem się nie widzieli. o ile się nie mylę, kiedy poszedł do szkoły, miał 11 lat. więc jak mógł kochać kobietę w tym wieku? mi to brzmi jak pedofilia...

Cytat:
Czy nie sądzisz, że może się zorientować jakiś nauczyciel skąd pochodzi ta książka?

szyk zdania kompletnie akrobatyczny, raczej niepoprawny.

Cytat:
przepraszanym tonem powiedziała:


nie ma takiego słowa jak przepraszany.

to na razie na tyle. czekam na ciąg dalszy.

PS i piszesz Dumbledore z błędem, bo gubisz "e". w porządnym ficku to niewybaczalne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patiinka
Oswojona?...



Dołączył: 13 Sie 2005
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Nie 9:48, 14 Sie 2005    Temat postu:

nie miało być "przepraszanym tonem" ale "przepraszalnym tonem" kolejny błąd mój i tego gada Worda.
Dziękuję Wink CD. Postaram siem dodac. o .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol
Wredota



Dołączył: 12 Sie 2005
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neurgia

PostWysłany: Nie 9:50, 14 Sie 2005    Temat postu:

Nie ma tonu "przepraszalnego". Jest "przepraszający".
To tyle ode mnie. Opowiadania jeszcze nie czytałam, na razie rzuciły mi się w oczy tylko braki, między innymi spacji po myślnikach. Taka spacja to konieczny element w opowiadaniu wręcz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Śro 16:10, 03 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patiinka
Oswojona?...



Dołączył: 13 Sie 2005
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Nie 20:14, 14 Sie 2005    Temat postu:

Na wszytkie misie pysie, nie wiem czy teraz jest dobrzez tą interpunkcją. ajaj.... No to moje CD



Dumbledor siedział dokładnie jak tydzień temu w swoim ulubionym fotelu przed kominkiem. Niestety w ciągu tego tygodnia nie miał czasu porozmawiać z Harrym. Zleciało mu... Ciągle były jakieś inne ważne sprawy... A gdy miał czas, to było późnym wieczorem w gabinecie.

- Felicity - pomyślał - nie mogę jej znaleźć. Czy ona już nie żyje? Z tego co wiem, jest gdzieś na świecie, ale... No właśnie gdzie? Ktoś musiał rzucić jakiś czar, bym nie mógł jej znaleźć. Ale kto wiedział o tym, że jej szukam? - zmarszczył brwi - Ktoś na terenie Hogwartu czyta w myślach? Może mnie śledzi? Poproszę jakąś zaufaną osobę o pomoc. Tylko kogo? Mcgonagall! Ona teraz jest na wakacjach w świecie mugoli! Wyślę do niej sowę. Podszedł do biurka, wziął pióro i pisał wiadomość szyfrem, który znali tylko oni.



Droga przyjaciółko!

Nie chcę Ci psuć wakacji, ale to dla mnie bardzo ważne. Nie są to sprawy związane ze szkołą, więc się nie martw. Otóż chodzi o drobną przysługę. Czy mogłabyś odszukać w świecie mugoli moją znajomą - Felicity Clivord? Sam nie mogę tego zrobić, bo ktoś mnie obserwuje. Sprowadź ją do Hogwardu, rodziców panny Granger i kilku innych mugoli.

A. Dumbledor



Znowu wziął gazetę.

- Knot nie mógł wcisnąć im żadnej innej, normalnej wymówki? Tylko na to było go stać? ?Nabór ludzi to tajnej organizacji narodowej głupie. - Uśmiechnął się ironicznie. - Dobranoc Faweksie. - powiedział do ptaka, który drzemał w klatce - Sam powinienem się może położyć - przetarł senne oczy - Ale siądę jeszcze jeszcze na chwilę w fotelu - nagle rozeszło się w jego ciele ciepło. Wszystkie smutki i zmartwienia odeszły w dal. Zawładnęło nim miłe uczucie bezpieczeństwa, beztroski. Było jak dawniej. Ktoś tkną w niego optymistyczną siłę. Powieki zaczęły mu się kleić, aż nareszcie opadły całkowicie. Zasnął z wyrazem błogiego spokoju na twarzy. Tak pięknych snów nie miał od miesięcy. Wreszcie się wyśpi.

Księżyc rzucał do gabinetu srebrzyste promienie. Gwiazdy migotały uspokajająco. gdyby prof. Dumbledor nie spał, na pewno zauważyłby cień przenikający ciemność. Mógłby zapobiec późniejszym, strasznym wydarzeniom...

-=-=-=-

Po miesiącu do Hogwardu wróciła Minevra Mcgonagall. Od razu udała się do Dumbledora.

- Witaj Albusie - uścisnęła Go - Niestety mam smutne wieści. Otóż Twoja znajoma zaginęła jak duża część mugoli. Bardzo mi przykro... - gdy patrzyła na Albusa jej twarz nabrała smutnego wyrazu. Bardzo wychudł i zmizerniał. Można było wyczytać, że dużo nocy miał bezsennych. Teraz był w okropnym stanie. Podkrążone oczy pełne łez, drżące wargi.

- To był dla Ciebie ktoś ważny?

- Tak... Jesteś pewna, że jej nie ma? Zaklęcie uważało, że jest gdzieś na świecie - powiedział dyrektor drżącym głosem.

- Możliwe, iż wszyscy zaginieni mogą być gdzieś na Ziemi, ale nie da się ich zlokalizować. To jak z naszym zamkiem. Tak a propos. Tylko rodzice panny Granger zgodzili się tu przyjechać. Czekają w Wielkiej Sali. Oni zostaną tu na wakacje, prawda?

- Tak. Należy przywieść tu jeszcze kilku mugoli i zacząć działać , nim ludzie niemagiczni wyginą. Teraz przyprowadź mi Minevro jak najszybciej naszą trójkę.

- Już idę.

-=-=-=-

Wszyscy beztrosko wypoczywali na lekcji u prof. Binsa. Muchy brzęczały cichutko, a promienie słoneczne wpadały do klasy przez uchylone okna. Harry szeptał z Ronem o najlepszej drużynie Quiddicha, Neville drzemał na ławce, Dean i Sean dyskutowali o czymś żywo, a Hermiona notowała pilnie w zeszycie... Nagle do klasy wparowała prof. Mcgonagall z rozwianą fryzurą i nieułożoną szatą . Zakłóciła monotonię lekcji.

- Przepraszam, że przeszkadzam panu, ale muszę zabrać kilku uczniów - tu spojrzała na Harrego, Hermionę i Rona - wy troje za mną. - wytrzeszczyli na nią oczy, a po ich głowach przebiegła jedna myśl " Co zaś zrobiliśmy? ". Gdy wyszli za drzwi klasy Hermiona nie wytrzymała i zapytała się:

- Pani profesor, o co chodzi?

- Nic poważnego - westchnęli z ulgą - dyrektor was wzywa.

- Już się baliśmy, że dostaniemy szlaban, za zaczarowanie przyborów toaletowych Malfoya - powiedział z chytrym uśmieszkiem Ron.

- Co? - wrzasnęła psorka, obróciła się na pięcie i wlepiła zabójczy wzrok w Weasleya.

- Żartowałem proszę pani. Ale to dobry pomysł - dodał z namysłem

- Nawet nie próbuj.

Dotarli na szczyt schodów. Profesorka zapukała i gestem ręki zaprosiła ich do gabinetu.

- Oto oni Albusie. Idę do swojego apartamentu rozpakować się.

- Dobrze - drzwi zamknęły się za nią - Witajcie - zwrócił się do przyjaciół - usiądźcie. Dziwicie się dlaczego was zawołałem? Harry Ty wiesz o co chodzi i teraz o tym myślisz. Powiedz im, to może im się pamięć odświeży.

- Chodzi Panu o rodziców Hermiony, którzy stoją za tamtymi drzwiami? - zapytał niewinnie Harry, udając, że nic nie wie o zanikach mugoli, a Hermiona pisnęła z radości.

- Jesteś bardzo spostrzegawczy, ale ja chcę się od was dowiedzieć co wiecie o zniknięciu mugoli - przyjaciele przybrali zdziwione miny - Nie udawajcie. Wiecie o co chodzi, prawda?

- Panie profesorze, mamy już dosyć przygód. Nie chcemy się mieszać w te sprawy. Nie wplątaliśmy się w to. Chcemy dożyć spokojnie do końca tej szkoły - mówiła Hermiona

- Jesteście pewni, że nie wiecie, nic nie macie mi do powiedzenia? - pytał dalej Dumledor - No dobrze. Ale pamiętajcie, że jeśli będziecie mili jakiś problem, kłopot to przyjdźcie do mnie, a ja wam pomogę - uśmiechnął się - Teraz lećcie na lekcjie.

- Dowidzenia! - krzyknęli chórem i wyszli jak najszybciej, z zakłopotanymi minami. Gdy odeszli od gabinetu Pan zapytał.

- Czy nie możemy mu powiedzieć?

- Nie! Teraz, kiedy już skłamałam? - Hermiona była podenerwowana - Musimy pójść do Lockhorta, dowiedzieć się czegoś, a później gdy będziemy już coś wiedzieć to mu powiemy. O nie! - Heremionie zaskoczyły trybiki - moi rodzice przyjechali do Hogwardu! Za godzinę będzie obiad, a później ich oprowadzimy. Nie pojadę do Lockharta... Będą się bali mnie puścić... Harry, Ty chyba też tu będziesz musiał zostać. Nici z naszego planu... Albo... Wiem! Musimy pojechać po nowe książki i przybory szkolne! Moich rodziców stąd nie wypuszczą, bo tylko tu są bezpieczni, mogliby zniknąć... Musimy jechać sami - rozpromieniała się - To dobrze. Wracajmy do klasy, bo stracimy wykład.

- O nie!... - Chłopcy jęczeli jak straceńcy.



-=-=-=-=-=-=-

Wiosna minęła szybko, a każdy głupi wie, że po wiośnie jest lato. Co każdemu uczniowi kojarzy się z latem? Wakacje! Harry nie mógł wrócić do Dursleyów i nie mógł spędzić tego lata z Syriuszem, Który gdzieś wyjechał. Musiał razem z Hermioną zostać w Hogwarcie. Świetnie! Pogodne dni będą spędzać na błoniach i w Hogsmeade. No tak, jest tylko jeden, malutki problem.... Hermiona będzie chciała zakuwać... Na szczęście nie miała jeszcze nowych książek. Przyjaciele często przesiadywali w bibliotece. Czasami szukali ksiąg o duchach, a czasami historii, legend i książek na temat Quiddicha.
Rodzice Hermiony byli bardzo zafascynowani Hogwardem, choć czasem się gubili. Raz jej ojca musieli szukać we dwoje od rana do kolacji... Siedział w jednej z wież i nie miał już siły dalej szukać drogi, gdyż tyle się nachodził. Potem okazało się, że po prostu pomylił schody i efekt był taki, a nie inny...

Dni mijały im szybko i w końcu prof. Mcgonagall przyniosła im listę potrzebnych książek. Wysłali od razu list do Rona i umówili się za tydzień w Dziurawym Kotle.

- Mamo - powiedziała Hermiona- musimy lecieć z Harrym na Ulicę Pokątną po książki.

- Ale... - Hermiona nie dała jej dojść do głosu

- Musimy! Przecież wiesz, że chciałabym już zacząć się uczyć na nowy rok szkolny.

- Ale...

- Co? Mamusiu, proszę, żadnych "ale"!

- No dobrze. Ale... będziecie bezpieczni? Może poprosicie Hagrida, żeby z wami poszedł. Przecież wiesz, że Czarny Pan jest silny i grozi wam niebezpieczeństwo.

- Niebezpieczeństwo grozi mugolom na świecie. Ja z Harrym będę (chyba) bezpieczna. No to co? Idę. Pa mamusiu!

- Pa, pa tylko wróćcie szybko. - mama niechętnie się zgodziła.

Rzeczywiście Hermionie nie chodziło o nowe podręczniki, ale o wizytę w Szpitalu Psychiatrycznym. Szkoda, że to zataili. Nie mieliby później tylu kłopotów...

-=-=-=-=-=-

Gdy dotarli do Dziurawego Kotła, Ron już na nich czekał.

- Sam?! - zapytał Harry- Nikt z Tobą w tym roku nie przyjechał?

- Uznali, że jestem na tyle dużym chłopczykiem ( i może jeszcze mądrym?- przyp. autorki) i mądrym... Iż sobie poradzę. - wyszczerzył swoje zęby w uśmiechu Ron.

- O choćmy! Nie traćmy czasu na pogadanki! Kierunek Szpital Psychiatryczny!

- A tak w ogóle to nas wpuszczą?- Potter zaczął nabierać wątpliwości.

- Uzgodniłam termin telefonicznie - pochwaliła się Hermiona - Będą nas oczekiwać o 10.00, więc się nie ślamazarcie i ruszcie swoje leniwe cztery litery.

Ulica Pokątna skąpana w porannym brzasku słońca powoli budziła się do życia. Zaspani sprzedawcy wystawiali swoje stragany na ulicę i układali towary na wystawach sklepowych. Z okna wyglądnęła siwa, staro wyglądająca staruszka. Podniosła rękę, w której trzymała różdżkę i żwawo zatoczyła nią kilka kółek. Pod nosem wymamrotała kilka słów i nagle ta staruszka stała się żywą, młodą kobietą bez żadnej zmarszczki i pełną wigoru. Hermiona popatrzyła na nią z zazdrością.

- Musze się tego nauczyć - mruknęła - za dużo czasu spędzam przed lustrem.

- A to lustro jak Cię zobaczyło, to nie pękło?- zapytał z poważną miną Ron.

- Wrrr... Nie denerwuj mnie, bo dodam Ci jutro coś na przeczyszczenie do śniadania Ronie Weasleyu! - wrzasnęła Hermi.

Trójka przyjaciół kroczyła środkiem ulicy, a ich cienie podskakiwały wesoło. Dzieci pokazywały na czoło Harrego i szeptały do swoich mam.

- Patrz mamo, to ON!( zawsze sławny dzięki swoim rodzicom?) - matki patrzyły, uśmiechały się i upominały swoje pociechy:

- Nie wolno pokazywać palcami ( chyba, że się kogoś wytyka palcami... przyp. autorki)

Tylko jeden z napotkanych dzieciaków robił coś innego. Siedział w ciemnym kącie i patrzył swoimi połyskującymi oczami jak w transie.

- Zemścij się...- szeptał jak w gorączce- Zemścij się na nich wszystkich... Na tych "dobrych"... Za nas....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sirocco
Dziecię Gwieździste



Dołączył: 12 Sie 2005
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekarnika

PostWysłany: Nie 21:30, 14 Sie 2005    Temat postu:

od błędów aż się roi. poczynając od nazwisk postaci.
Dumbledore

nie byłam w stanie doczytać do końca, przepraszam. wszystko jest zbyt... szablonowe. pomysł z mugolami mało realny, wydarzenia mało ciekawe. coś się dzieje, Harry, Ron i Hermiona oczywiście się tym interesują, w tajemnicy przed wszystkimi działają... zachowanie postaci, ich myśli słowa są mało realistyczne i mnie nie przekonują.

nie wiem, czy powinnaś się brać za fan fiction, bo to wygląda trochę jak pisanie na siłę. opowiadania ("Anioł" i "***") o niebo lepiej ci wychodzą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrau
Pawie Piórko



Dołączył: 16 Sie 2005
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:34, 21 Sie 2005    Temat postu:

hmmmm... niestety a moze stety zgadzma sie z Sirocco. Sama nie lubię harrego Pottera //no wiecie tego biednego, sławnego bliznowatego// dlatego jego wyczyny mnie nie interesują. Zainteresował mnie za to Syriuszek, którego kocham *^^* Ale jak on miał się naleźć w szóstej części niby ?
Alleluja ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Drache
Pawie Piórko



Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from Poland.

PostWysłany: Śro 18:46, 14 Gru 2005    Temat postu:

Dzisiaj, mimo zmęczenia, nie jestem zdenerwowana, więc udało mi się dobrnąć do końca. Mam wiele zastrzeżeń co do opowiadania. Nie podoba mi się pomysł - to jest płytkie, nie wciąga czytelnika, nie ma tej nutki tajemniczości. Gdy czytałam słowa Co każdemu uczniowi kojarzy się z latem? Wakacje!, czułam jakby narrator opowiadał bajkę na dobranoc młodszym dzieciom. Twój styl jest stanowczo do poprawy. Jak już Sirocco wcześniej wspomniała, jest wiele błędów interpunkcyjnych i rzeczowych, min. nie pisze się Minevra tylko Minerwa - jak rzymska Atena, a literę g w nazwisku Minerwy piszemy wielką literą (McGonagall), natomiast nazwa zamku zakończona jest literą t (mianownik - Hogwart; narzędnik - Hogwartem; etc.). Zastanawiam się, czy w Twoim Wordzie jest funkcja do wykrywania błędów ortograficznych, bo czasami łączysz znaki zapytania nie na końcu pierwszego zdania, lecz na początku drugiego. Na lekcjach języka polskiego profesor uczył mnie, że w listach zwroty do adresta pisze się wielką literą, a Ty w dialogach i przy narracji używasz tylko gdzieniegdzie wielkiej litery przy zwrocie do adresta - sądzę, że nie jest to konieczne, bo w narracji niebezpośrednio zwracasz się do bohatera, ale jeżeli chcesz tak pisać - droga wolna, tylko pisz przy każdym zwrocie, bo widać, że pamiętasz tylko sporadycznie. Moim zdaniem jest stanowczo za dużo wielokropków. Widać, że lubisz ich nadużywać, a nie jest to dobre dla opowiadania. Musisz spróbować tak skonstruować dialogi, aby wielokropków używać tylko w koniecznych sytuacjach - porównaj dialogi stworzone przez Ciebie i przez Rowling, a zobaczysz, gdzie ona stwarza urywane dialogi. Masz wiele literówek, więc przed opublikowaniem na forum przeczytaj rozdział kilka razy bądź znajdź sobie betę.
Podoba mi się w tym opowiadaniu ta dawka humoru, mianowicie postawa Albusa w pierwszej scenie.
Krytyka jest ważna, bo człowiek uczy się na błędach. Przeczytaj mój podpis czarnym drukiem - jest może dobitny, ale prawdziwy. Wierz mi, teraz dostajesz ostre komentarze, ale później będziesz dziękowała za te wskazówki, zobaczysz. Życzę powodzenia w pisaniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sceptic
Pisarskie Dzieciątko



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Zewnątrz

PostWysłany: Śro 19:26, 14 Gru 2005    Temat postu:

Pragnąłbym zwrócić uwagę na to, że pisanie zaimków osobowych wielką literą POZA LISTEM jest według mnie co najmniej śmieszne. Już na forach czy GG wygląda to dziwnie, a w opowiadaniach pisanie zaimków z wielkich liter (wyłączając listy w mowie niezależnej) to kuriozum!
Ostatnio tak się składa, że jeśli pisuję listy, to po angielsku; w angielskim ton porządnie napisanego listu oficjalnego jest wręcz służalczy. I przez ten pryzmat patrzę na listy polskie i wydaje mi się, że te wielkie litery to akt pewnego uniżenia względem adresata. Tak, jak tradycyjnie wypada uniżyć sie przed Bogiem (pisząc zaimki dotyczące Boga wielkimi literami), tak wypada uniżyć się przed adresatem listu oficjalnego. Ja na forach, w mailach, na GG - nie zamierzam się przed nikim uniżać ani też nie życzę sobie, żeby ktoś się uniżał przede mną, bo wszysy jesteśmy tutaj równi i nikt nie pisze do drugiego z gorszej pozycji. W listach jest to uświęcone tradycją. Ale - niech mnie szczeli - pisanie w epickim tekście zaimków osobowych wielkimi literami, gdzie narrator z definicji powinien być zdystansowany i wszecwiedzący byłoby najdziwniejszą rzeczą, jaką widziałem!

A co do autorki opowiadania: ze "staro wyglądającą staruszkę" masz ode mnie 100 punktów. To co że to błąd - ale tak fajny, że nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby stał się frazeologizmem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Młodzi Literaci Strona Główna -> FanFiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin