|
Młodzi Literaci czyli co się dzieje, kiedy młodzież pisze
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sol
Wredota
Dołączył: 12 Sie 2005
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neurgia
|
Wysłany: Nie 13:47, 11 Gru 2005 Temat postu: Pojedynek Trzeci |
|
|
Główna część opowiadania: dialog pomiędzy dwiema osobami, które są ze sobą w jakiś sposób związane.
Temat: dowolny
Tytuł: dowolny
Długość: od 2,5 do 4. Standardową 12 Timesa New Romana.
Uwagi dodatkowe: w opowiadaniu musi (tj. MUSI) wystąpić herbata, nie może być to fan fiction
Pojedynkowicze: sal oraz Lin.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Nie 13:50, 11 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Sol
Wredota
Dołączył: 12 Sie 2005
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neurgia
|
Wysłany: Nie 13:48, 11 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
TEKST I
Nie płacz maleńka, szkoda łez...*
- To naprawdę nic dla ciebie nie znaczy?
- Ania, o co...
- Bądźmy szczerzy: masz gdzieś to, co robię, masz dość mnie. Więc, po co udajesz? Gdybyś miał wątpliwości - ja już nie chcę pogrywać w głupie gierki. Owszem, kiedyś mnie to bawiło. Tyle ze to czas przeszły.
- Aniu, słonko, uspokój się. Chodź, wypijemy herbatę. Zieloną, taką, jaką lubisz.
- Jacek! Przestań kpić. Uważasz, że to zabawne? Mnie nie śmieszy...
- Anuś, nie płacz...
Mężczyzna spojrzał na dziewczynę stojącą przed nim. Dziewczyna - specyficznie piękna i piekielnie inteligentna, miała w sobie "coś". Była, osobą, która fascynuje. Kimś, kogo się pamięta, kimś, dla kogo pisze się wiersze. Takich ludzi się lubi, do takich uśmiecha, z takimi przyjaźni.
I takich się kocha. Kocha do szaleństwa.
- Anuś, nie płacz...
- Powtarzasz się.
- I będę to robił dopóki nie zadziała. Anuś, nie płacz...
Jacek podszedł do dziewczyny, delikatnie ujął jej podbródek i podniósł na wysokość swojego. Po policzkach Ani, jego Anusi, spływały wielkie łzy. Jej zaczerwienione oczy, zaczerwienione oczy jego ukochanej Anulki wpatrywały się w niego z... Nadzieją? A może miłością? Ania, jego Aneczka, potrafiła łączyć te dwa uczucia jak nikt inny. Może już nie umiała oddzielić jednego od drugiego? Jacek był pewien, że nigdy nie odgadnie, którego z nich jest więcej.
- Aniu, chodź do kuchni, wypijemy herbatę, porozmawiamy.
Jacek wziął dziewczynę za rękę i ruszył w kierunku małej, zagraconej kuchni.
- Kochanie, co się stało? - zapytał 5 minut później, kiedy w pomieszczeniu unosił się miły aromat herbaty.
- Nic się nie stało. Kochanie.
- Chwilę temu byłaś nad wyraz rozmowna. Czyżby ci przeszło? Słyszałem, że kobiety w ciąży są rozchwiane emocjonalnie, ale...
- Jacek, przecież nie o to chodzi. Daruj sobie te uszczypliwe uwagi. One naprawdę nie ułatwiają. Porozmawiajmy jak dorośli cywilizowani ludzie.
- Dobrze. Ale czy mogłabyś wytłumaczyć, o co chodzi? Aniu, kochanie, wczuj się w moją sytuację - wracam z pracy, a ty, zamiast powitać mnie zwyczajowym pocałunkiem, robisz wielką awanturę. Można wiedzieć, o co?
- Powód rozmowy: bo mnie nie kochasz. Powód mojego wybuchu: za wcześnie wróciłeś. Nie zdążyłam wszystkiego poukładać. Ale teraz jest dobrze, jestem spokojna. Przynajmniej mamy gwarancję, że cię nie rozszarpię.
- Nie kocham cię? Na jakiej podstawie wyciągnęłaś te arcyciekawe wnioski? - Jacek natychmiast pomyślał, że Ania ma za dużo wolnego czasu.
- Bo... bo... - Anka wyraźnie się zacięła. Rzadko jej się to zdarzało.
- No? Ej, Anuś, nie płacz. Zobacz, łzy wpadają do kubka. To nie będzie dobra, herbata, uwierz mi. Daj, wyleję...
- Nie, zostaw, to nic. Wracając do tematu...
- Kocham cię. Dlaczego uważasz, że jest inaczej?
- Och. Wyszłam dzisiaj na spacer, wiesz?
- Koło 11. Poszłaś do parku i karmiłaś łabędzie. Lubisz to robić.
- Tak, ale... Dzisiaj łabędzie nie wyglądały na zainteresowane moja osobą. Poza tym było zimno, więc, koniec końców, postanowiłam się przejść.
- I?
- Byłam na Mickiewicza. Widziałam cię.
- Anuś...
- Jak ona ma na imię? Ewa, Ola? A może Kasia? Przedstawiłeś mi ją na którejś imprezie, ale wypadło mi z głowy.
- Anuś, to nie tak.
- A jak? Inaczej? Wyszliście na lunch?
- Tak, wyszliśmy na lunch. Anuś, słonko, Emilia to moja współpracowniczka. A poza tym znajoma. Ale nic więcej, naprawdę.
- Całujesz wszystkie swoje współpracowniczki?
- Ja jej nie...
- Jacek, nie bawmy się w głupie gierki. Widziałam cię. Nie ma sensu udawać, że to nie byłeś ty, że to nie była ona, że tam nie było całusów.
- Anuś.
Jacek wstał, podszedł do Anki i położył głowę na jej kolanach. Przez chwilę oboje milczeli. Po chwili mężczyzna podniósł wzrok i spojrzał na swoją żonę. Wyglądała dość zabawnie, kiedy patrzyło się na nią z dołu. Ciekawe czy tak odbiera ją dziecko?
- Jacek, jak to jest? Między wami? Kochasz ją?
- Nie.
- Odpowiadasz bez zastanowienia? Zastanów się, to ważne.
- Wiem. Nie kocham jej.
- Od dawna się spo... spotykacie?
- To dla ciebie ważne? Chcesz wiedzieć jak się poznaliśmy, co i kiedy robiliśmy i czy... - Jacek nie wiedząc, jak ubrać myśli w słowa, zwyczajnie urwał. Wpatrywał się w Anię z napięciem. Chciał, och, jak bardzo chciał, żeby zrozumiała, że tylko ona się dla niego liczy. Wiedział, że nie potrafi bez niej żyć i miał wielką nadzieję, że ona też to wie. A jeśli? Jeśli ona odejdzie? Po raz pierwszy, od czasu, kiedy się zaręczyli, przestraszył się samotności. Przecież Ania, jego ukochana Ania, ta piękna i wspaniała istota, nie może zniknąć z jego życia. Nie może go opuścić. To przecież... irracjonalne. Niemal niemożliwe. I zawinione, zawinione tylko przez niego.
- Chcę wiedzieć, czy warto żyć z kimś, kto kłamie. Z kimś, kto...
- Anuś, nie płacz... Nie płacz, proszę. Ja ci to wszystko... Ja to wyjaśnię. Naprawię. Obiecuję. Anuś, kochanie, nie płacz. Tylko nie płacz.
- Wszyscy mężczyźni są tacy? Najpierw robią, a dopiero później myślą o skutkach?
- Nie wiem kochanie, tylko siebie znam na tyle dobrze, by coś stwierdzić.
- Chciałbyś, żebym została. Ale czy warto? Jacek, warto?
- Warto. To... To był tylko przelotny romans. Kilka spotkań, pocałunków. Ona potrzebowała mężczyzny, a ja...
- A ty masz żonę w ciąży. Już niezagrożonej, nie martw się. Byłam dzisiaj u lekarza, powiedział, że już nie musimy się martwić.
- Naprawdę?
- Tak. Będziemy mieli zdrowego syna. Bo to będzie chłopak, wiesz?
- Będziemy mieli syna?
- USG nie daje stuprocentowej pewności, ale... Tak, chyba będziemy mieli syna.
- Chciałaś córkę.
- Cóż, widocznie nie tym razem.
Jacek miał nadzieję, że będą następne. I kolejne. I jeszcze, jeszcze, jeszcze... Najlepiej, gdyby nie rozstali się do końca życia. Będą wychowywać gromadkę dzieci, a on zawsze będzie sprzątał kuchnię.
- Ja dzisiaj... To był koniec. Coś w rodzaju pożegnania. Ona stwierdziła, że to nie ma sensu.
- Kiedyś miało?
- Nie. Ale wcześniej nie liczył się sens.
- Przespałeś się z nią tylko dlatego, że jest ładna?
- Jesteś ładniejsza.
- A ty przewidywalny. To nie jest komplement.
- W ramach przewidywalności: wybaczysz mi?
- Głupiutki, infantylny romans? Ok, nie ma sprawy.
- Nie kpij. To ważne.
- Dobrze, tym razem szczerze. Postaram się wybaczyć. Choć nie jestem w stanie ukryć, że boli. Jejku... Boli. Cholernie boli. Wiesz... to takie dziwne. Kilka tysięcy lat temu wyszliśmy z jaskiń, a wciąż mamy zakodowane te pierwotne zachowania. Nadal nam smutno, gdy ktoś zabiera naszą ukochaną zabawkę.
- A jeszcze smutniej, kiedy zabawka ucieka sama?
- Zwłaszcza, gdy wydaje się, że wciąż jest nasza.
- Anuś, nie płacz... Przepra...
- Nie przepraszaj. Nie chcę przeprosin. Po prostu powiedz, że będzie dobrze. Nie, nie zachowuj się inaczej. Niech będzie tak jak zwykle. Niech zabawka wciąż będzie dawną zabawką, niech nie uczy się nowych sztuczek. Mi wystarczą stare, byle były prawdziwe. Bo będą, prawda?
- Tak, kochanie, będą.
***
- Jacek...
- Słucham?
- Twoja herbata. Wystygła.
- To nic, Anuś, zaparzymy nową.
*) Andrzej Rybiński, "Pocieszanka"
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Nie 13:53, 11 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sol
Wredota
Dołączył: 12 Sie 2005
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neurgia
|
Wysłany: Nie 13:49, 11 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
TEKST II
Z herbatą w tle
Cicho. I ciemno. Wiatr gra w kominie. Wrzątek wlewa się do filiżanki. Odbija się o jej ścianki. Dotyka liści. Zmienia kolor. Powoli, nie spieszy się. Jest żółtawa. Ciemnieje. Zmienia się. Cukier powoli wysypuje się z plastikowej chochelki. Białe kryształki dotykają płynu, spływają na dół. Łyżeczka zaczyna tańczyć w naczyniu. Kryształki zmieniają swój stan skupienia. Znikają. Sok z połówki cytryny zmienia kolor herbaty na brązowawy ze złotymi refleksami.
- Dla mnie kawa – za plecami Grażyny padła odpowiedź na pytanie, które bynajmniej nie padło. – Rozpuszczalna.
Skinęła głową, wsypując czarny proszek wyzuty z właściwego kawie aromatu. Po chwili zalała go wrzątkiem. Posłodziła. Podała.
-Dzięki. Widzisz, Grażynko, jest pewien problem...
Grażyna wpatrywała się w swoją filiżankę. Zaciskała dłonie na ściankach, czuła przejmujące ciepło rozlewające się po całym ciele.
- Jaki?
Renata napiła się kawy, patrząc cały czas w oczy znajomej.
- Z moim wyjazdem – odpowiedziała.
Grażyna łyknęła herbaty. Ciepła, przyjemnie kwaśna. Taka, jaka powinna być. Żadnych torebek czy fusów – herbaciane liście. Cytryna też nie byle jaka – z jej własnego drzewka.
- Wiza? – spytała.
Renata skinęła głową. Grażyna wstała i oparła się o blat szafek kuchennych. Spytała, czego od niej oczekuje, przecież ona nie ma żadnych wpływów. Nic nie może zrobić, nijak sprawy popchnąć. Musi czekać.
- Chciałam pożyczyć od ciebie pieniądze na bilet – wypaliła prosto z mostu Renata, momentalnie zaczerwieniając się.
- Ale na jaki bilet, złotko? Cóż ci po bilecie, skoro nie masz wizy? – Grażyna odłożyła pustą filiżankę na blat i usiadła na swoim miejscu. Spojrzała na koleżankę badawczo, tym swoim świdrującym spojrzeniem, pod którym Renata zawsze czuła się nieswojo.
- Do Meksyku.
- Chciałaś, zdaje się, jechać do Stanów? – Prawa brew Grażyny uniosła się do góry. Renata potwierdziła. – Więc?
Renata westchnęła.
Na herbacie, która zdążyła już wystygnąć, powoli robił się nieapetyczny osad. Grażyna wstała i wylała resztki napoju do zlewu. Potem wyrzuciła zużyte listki, cały czas domagając się wyjaśnień od Renaty.
- Zielona granica, zadowolona? – wybuchnęła kobieta.
- Nie denerwuj się, kobieto, to raz. A dwa – wybij to sobie z głowy. To zbyt niebezpieczne. Wiesz, jak traktują nielegalnych imigrantów?
Renata wiedziała doskonale. Czy mimo to chce ryzykować? Ależ naturalnie. Jak najbardziej.
- Jesteś głupia i tyle, ale to nie moja sprawa.- skwitowała Grażyna.
- Czyli, że mi nie pożyczysz? – upewniła się Renata.
- Pożyczę. W razie czego, to w końcu nie ja będę miała problemy, prawda? – kobieta wzruszyła ramionami, sięgając po portmonetkę. – Ile?
Renata wymieniła kwotę.
- Sporo – prychnęła bez cienia emocji Grażyna, wręczając znajomej plik banknotów.
Porozmawiały jeszcze chwilę o dyrdymałach. Renata chce dostać się do Stanów, żeby zarobić – klasyka.
Potem chwilę milczały. Grażyna chciała nawet zrobić jeszcze herbaty, ale Renia poderwała się z miejsca, podziękowała i poszła.
A co było dalej – to już Grażyny nie obchodziło...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sirocco
Dziecię Gwieździste
Dołączył: 12 Sie 2005
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z piekarnika
|
Wysłany: Nie 14:38, 11 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
no, wreszcie pojedynek na nowych zasadach. och, tak, tak, bardzo mi się to podoba
Styl
właściwie to oba teksty są dobrze napisane, zgrabnie, ładnie i w ogóle, płynnie się jej czyta. tylko II jakoś tak, moim zdaniem, niedopracowany. zbyt skrótotwo to wszystko napisane, nie zdążyłam się wczuć.
tekst I - 5/5
tekst II - 4/5
Fabuła
tu się, szczerze powiedziawszy, trochę zawiodłam. nie chcę po was jeździć, ani nic, może to po prostu ja mam zbyt wygórowane wymagania i akurat jest niedzielne popołudnie i opowiadanie o herbacie to jest to, co tygryski w tym czasie lubią najbardziej...
tak, czy siak, tekst I za mało oryginalny jak dla mnie, po prostu przewidywalny. za to drugi ciekawszy, ale napisany w jednym, wielkim skrócie. i nie chodzi mi wcale o długość, ale o zawartą treść.
tekst I 3/5
tekst II 3/5
Bohaterowie
pewnie będzie subiektywnie, ale co z tego. bohaterowie pierwsi są szablonowi. istnieją dziesiątki takich historii z takimi bohaterami, może nazywają się inaczej, ale są identyczni. czytając tekst, nie zyskuję dla nich żadnej sympatii, nie wywolują we mnie żadnych uczuć, bo sami są bezuczuciowi. rozumiem, że w takiej historii trudno byłoby przedstawić ich inaczej, ale jednak...
w tekście drugim bohaterki są za to z krwi i kości, mają swoje charaktery, uczucia.
tekst I - 3/5
tekst II - 5/5
Pomysł
znowu się powtórzę, ale cóż poradzić. tekst I byłby świetny, gdyby nie sam pomysł. czyli zdradzanym żonom mówimy nie. za to pomysł wkomponowania herbaty bardzo przypadł mi do gustu.
w tekście drugim herbata wypadła równie dobrze, mniej się integrowała z fabułą, ale była za to świetnie opisana na samym początku. pomysł z wyjazdem i pożyczka pieniędzy dobry, ale - i znów się powtórzę - nie rozwinięty tak, jak by można.
tekst I - 4/5
tekst II - 4,5/5
Ortografia i interpunkcja
tu w obu tekstach były bardzo drobne rzeczy, jak literówka, nadmiar kropki, czy brak dużej litery.
tekst I - 4/5
tekst II - 4/5
podsumowując:
tekst I - 19 pkt.
tekst II - 20,5 pkt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Drache
Pawie Piórko
Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: from Poland.
|
Wysłany: Śro 19:56, 14 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Styl
Podobają mi się obydwa teksty - nie miałam oporów z przeczytaniem, jednak w II tekście zabrakło mi precyzji.
Tekst I 5/5
Tekst II 4/5
Fabuła
W tym pojedynku wygrał tekst II, ponieważ fabuła była prosta, mimo iż wykonanie było dobre, natomiast tekst II był oryginalniejszy, choć wydarzenia były bardzo skrócone.
Tekst I 3/5
Tekst II 4/5
Bohaterowie
Bardziej przypadli mi do gustu bohaterowie z II tekstu, pomimo tego, że mało dowiadujemy się o nich, w porównaniu do tekstu I, i to jest zapewne klucz do sukcesu.
Tekst I 2/5
Tekst II 5/5
Pomysł
I tekst jest napisany na wzór jakiegoś motywu, który powatrza się w setkach seriali i często w prawdziwym życiu, natomiast w tekście II, mimo iż pożyczka pieniędzy jest codziennym widokiem, pomysł był bardziej oryginalny, jak dla mnie, chociaż gorzej wykonany.
Tekst I 3/5
Tekst II 4/5
Ortografia i interpunkcja
Każdemu pisarzowi, nawet z betą, zdarzają się małe literówki, więc maksymalna ilość punktów dla każdego tekstu.
Tekst I 5/5
Tekst II 5/5
bilans:
Tekst I - 18 pkt.
Tekst II - 22 pkt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sol
Wredota
Dołączył: 12 Sie 2005
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Neurgia
|
Wysłany: Pon 20:34, 26 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Chyba już koniec. Zatem:
TEKST I - Lin. // 37
TEKST II - sal // 42,5
W związku z czym wygrała sal. Gratulacje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|