Forum Młodzi Literaci Strona Główna Młodzi Literaci
czyli co się dzieje, kiedy młodzież pisze
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Definitywny Koniec Świata

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Młodzi Literaci Strona Główna -> Opowiadania, powieści
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sirocco
Dziecię Gwieździste



Dołączył: 12 Sie 2005
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekarnika

PostWysłany: Nie 13:04, 14 Sie 2005    Temat postu: Definitywny Koniec Świata

czyli odgrzewamy dalej zakurzone już i skryte w zakamarkach dysku teksty. Sola wam dała początek Świata, ja wam daję koniec. panie i panowie, przedstawiam wam Apokalipsę.
;P


DEFINITYWNY KONIEC ŚWIATA

Bóg wcale nie planował Końca Świata. Przynajmniej, jeszcze nie teraz. Trzymał szkatułę Apokalipsy z siedmioma pieczęciami w bezpiecznym miejscu, pod poduszką. I Świat toczyłby się dalej na swój nieprzewidywalny sposób, gdyby nie to, że pewnego ranka...
- Kto?! Kto, na zęby świętego Idziego, podprowadził mi Apokalipsę?! - zaryczał Bóg, widząc, że szkatuła znikła.
Na ten ryk podskoczyły wszystkie anioły, te grające w baseball zgubiły piłkę, te podglądające piekło skryły się za chmurami, a Archanioł Michał wydzwonił głową w półkę, zrywając się z łóżka. Ten popłoch nic jednak nie dał, bo nikt nie wiedział, co się stało z Apokalipsą.
No, prawie nikt...
- Panie Boże - niebieskowłosy anioł stróż ostrożnie podszedł do Boga, miotającego się tam i z powrotem po Niebiosach.
- Czego? - wrzasnął Bóg przewracający kolejną chmurę w poszukiwaniu tragicznej szkatuły. Towarzyszył mu Archanioł Gabriel, starający się uspokoić swojego Pana.
- No tego... - zająknął się anioł stróż - ...bo to nie ma co szukać tutaj. I tak Pan Bóg nie znajdzie.
- Słucham? - Bóg wypuścił z rąk chmurę, która poleciała piętro niżej, potrącając anielskie kasyno i wywołując tam ogromny chaos.
- Bo Apokalipsy tu nie ma - wyjaśnił anioł stróż. - Ja widziałem... kto ją wynosił.
- No? - zniecierpliwił się Bóg.
- To był On - anioł stróż znacząco przewrócił oczami.
Bóg zazgrzytał zębami, ale Archanioł Gabriel powiedział mu po cichu kilka słów i Stwórca uspokoił się nieco. Odetchnął głęboko.
- Jaki On? - spytał, starając się nie podnosić głosu.
- No, wie Bóg - niebieskowłosy anioł rozejrzał się i ściszył głos do szeptu - Lucyfer.
Bóg poczerwieniał na twarzy i uniósł się, potrącając głową kolejne piętro Niebieskie, wszyscy naokoło pochowali się w przerażeniu, nawet Archanioł Gabriel zmalał w sobie i otworzył szeroko oczy.
- Co?! - ryknął Bóg, aż zatrzęsło się nawet Siódme Niebo. - Ten wywłok, ten zawszony czart, ten Książę Ciemności od siedmiu boleści?! Lucyfer, taka jego mać, ukradł mi Apokalipsę?! Przecież to się w głowie nie mieści! Jak, w jaki sposób on tu wlazł?! - to ostatnie pytanie było wyraźnie skierowane do Archanioła Gabriela.
- Ja nie wiem... - odparł szybko Gabriel. - Musiał jakimś tylnym wejściem... bo przecież Piotra by nie oszukał...
- Ja już sobie z Piotrem porozmawiam - mruknął Bóg zjadliwie. - On tylko pije i pije przy tej bramie, cały czas go jakimiś trunkami przekupują, a później jeszcze przeludnienie mamy...
- A ty co się patrzysz? - syknął Archanioł na niebieskowłosego anioła stróża. - Do pracy wracaj, ale już, bo widzę jak twojego podopiecznego karetka zabiera.
Anioł stróż szybko się ulotnił, gnąc się na pożegnanie w ukłonach. Archanioł Gabriel spojrzał zasępiony na Boga.
- I co teraz? - zapytał niepewnie.
- No jak to co? - powiedział surowo Bóg. - Złapać mi tego cholernego Lucyfera, byle szybko! A ja już mu taką Apokalipsę urządzę, będzie się miał z pyszna. Oko za oko!
- Panie, przecież to nie wypada nam tak „oko za oko”... - zaczął Archanioł Gabriel.
Bóg spojrzał na niego podejrzliwie.
- To to nie jest z Biblii? - zdziwił się.

Tymczasem Lucyfer, bynajmniej nie zawszony, ale całkiem przystojny demon, zdążył się już bezpiecznie oddalić, dzierżąc pod pachą ozdobną szkatułę Apokalipsy. Było to nadzwyczaj ciężkie, inkrustowane pudło opatrzone siedmioma słynnymi pieczęciami, po otworzeniu których miał nastąpić - równie słynny - definitywny Koniec Świata. Lucyfer doskonale o tym wiedział. Co więcej, uważał, że definitywny Koniec Świata to świetna zabawa. I właśnie miał zamiar się zabawić.
Diabeł zatrzymał się na jakimś trawiastym, intensywnie zielonym wzgórzu, gdzieś w Europie, jak mniemał. Zaaferowany zdobyczą, już zupełnie nie przywiązywał uwagi do geografii. To przecież żadna różnica, gdzie się rozpocznie Apokalipsa. Lucyfer usadowił się więc wygodnie na trawie i jął oglądać uważnie pieczęcie szkatuły. Ot, pieczęcie jak pieczęcie, kto by pomyślał, co się za nimi kryje... Lucyfer przypomniał sobie fragment z Apokalipsy świętego Jana - bo choć to może wydać się niewiarygodnym, Diabeł doskonale znał Biblię, od deski do deski, we wszystkich językach - po czym bez większego wahania złamał pierwsze cztery pieczęcie. I czekał.
Nie długo.
Szkatuła zaczęła się rozgrzewać, bzyczeć, brzęczeć i bulgotać, aż Lucyfer upuścił ją na ziemię, samemu odsuwając się na bezpieczną odległość. Po chwili wieko szkatuły rozwarło się ze zgrzytem i z niewielkiego pudła wyskoczył jeździec na koniu. A za nim jeszcze trzech.
Pierwszy był łucznikiem na śnieżnobiałym koniu. W dłoniach trzymał długi łuk lśniący złotem w promieniach słońca. Na imię miał Zabór i był pierwszym z Nieszczęść Wojny.
Drugi, dosiadający rumaka ognistej barwy, miał bardzo groźna minę. Wymachiwał ogromniastym mieczem, a jego imię brzmiało Mord i był drugim Nieszczęściem Wojny.
Trzeci, na kruczoczarnym wierzchowcu, niósł w ręce miedzianą wagę. Był niezmiernie chudy, sama skóra rozpięta na szkielecie. Nic też dziwnego, bo był to Głód, trzeci spośród Nieszczęść Wojny.
Czwarty, wysoki i smukły, w czarnym kapturze, dosiadał konia iście trupiobladego. A w ręce niósł kosę z wielkim ostrzem kołyszącym mu się nad głową. I od razu było widać, że jest to Śmierć, ostatnie Nieszczęście Wojny.
Kiedy czterej Jeźdźcy Apokalipsy stanęli na wzgórzu, wieko szkatuły zatrzasnęło się za nimi. Lucyfer oglądał to zaaferowany.
- No, no - mruknął z podziwem - nieźle Bóg zaplanował ten Koniec. Wszystko tak, jak miało być. Świetnie - zatarł dłonie. - Więc możecie ruszać, moi drodzy. Dostaliście władzę nad czwartą częścią ziemi, byście zabijali.
Jeźdźcy popatrzyli po sobie niepewnie, po czym spojrzeli na Lucyfera, który im dłużej się im przyglądał, tym mniej był zadowolony. Coś mu się w nich nie podobało. Szybko też dowiedział się od nich, co jest nie tak, kiedy przemówili.
- To fajnie z tą władzą - powiedział Zabór, patrząc się gdzieś w przestrzeń - tylko z tym zabijaniem nie bardzo.
- No, nie bardzo - przytaknął Głód, kurcząc się w sobie.
- Dlaczego? - zdziwił się Lucyfer.
- A bo wie Książę Ciemności - odezwał się Śmierć - nie jesteśmy w najlepszej kondycji. Też by Książę nie był, gdyby tkwił w tej szkatule przez tyle setek lat.
Lucyferowi opadła szczęka.
- Jak to? - wykrztusił zdumiony.
- No, tak to - potwierdził smętnie Mord. - Jak mam niby zabijać, skoro już nawet miecza nie potrafię unieść. Brak treningu, to przez to.
- A ja - Zabór potrząsnął swoim łukiem - oślepłem już całkiem w tych ciemnościach. Bo tam ciemno, jak w grobie, w tej szkatułce nieszczęsnej. Tylko bym się na pośmiewisko wystawił, gdybym teraz do walki stanął.
- A mnie wrzody złapały - Głód złapał się za brzuch - na żołądku. I aż mi żal tych wszystkich głodujących...
Lucyfer z nikłą nadzieją spojrzał na Śmierć.
- Przykro mi - odparł czwarty jeździec. - Zwyrodnienie kręgosłupa.
- To co ja teraz zrobię? - spytał rozpaczliwie Diabeł, opadając na ziemię z rezygnacją.
Głód ściągnął usta wyrażając obawę.
- Teraz to na twoim miejscu bym uciekał, Książę - powiedział, wskazując coś za plecami Diabła.
Lucyfer obejrzał się, żeby zobaczyć szarżujący na niego zastęp uzbrojonych aniołów. Jeźdźcy Apokalipsy, nie czekając na rozwój wydarzeń, schowali się z powrotem do swojej szkatuły i zamknęli swoje pieczęcie, a Diabeł chciał zanurkować w krzaki, ale nie zdążył. Archanioł Michał rzucił się za nim, złapał go za nogę. Obaj przekoziołkowali na drugą stronę wzgórza, podczas gdy pozostałe anioły obstawiły szkatułę Apokalipsy.
Gdy wylądowali na trawie, Lucyfer cisnął w Archanioła kulą ognia. Anioł uniknął pocisku, a gdy tylko podniósł głowę, zobaczył Diabła z kolejnym ognistym pociskiem gotowym do użycia.
- Nie podchodź - zagroził Lucyfer.
Archanioł zawahał się, ale w tym momencie wszyscy zamarli na dźwięk potężnego głosu.
- A, tu cię mam, Diable. Wiedziałem, że daleko nie uciekniesz z moją Apokalipsą!
Na szczycie wzgórza stał Bóg we własnej osobie. Odwołał anioły, kazał się wycofać Archaniołowi. Stał teraz sam naprzeciw Lucyfera. Książę Ciemności uśmiechnął się zjadliwie.
- Bóg we własnej osobie - parsknął. - No popatrz, tak dawno cię nie widziałem, że już miałem zostać ateistą. Niestety, jak widzę, zbyt pochopne wyciągnąłem wnioski.
- Co?! Ty jeszcze śmiesz sobie ze mnie drwić, parszywcu?! - ryknął na to Bóg. - Ty wszarzu jeden, złodzieju niemyty!
- A mówią, że Bóg jest miłosierny - westchnął Lucyfer znacząco.
- Ja ci dam „miłosierny”! - kontynuował Bóg. - I co jeszcze, może łaskawy?! Ty wężu paskudny, już ja ci pokażę miłosierdzie!
Tak krzycząc, Bóg sięgnął po pierwszy ciężki przedmiot, jaki mu się nawinął pod rękę i cisnął nim w Lucyfera. Diabeł oczywiście bez problemu uniknął uderzenia. Nie w tym rzecz jednak, a w tym, że owym przedmiotem, który ciśnięty przez Boga roztrzaskał się na ziemi, była szkatuła Apokalipsy. Siedem pieczęci poszło w drobny mak. I nastąpił definitywny Koniec Świata.

KONIEC
Październik 2004, Tbg


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
herohealter
Zdanie Napisane Atramentem



Dołączył: 14 Sie 2005
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Jarzębinowego Uroczyska

PostWysłany: Nie 13:43, 14 Sie 2005    Temat postu:

Cha cha cha! Dobre, dobre! Podoba mnie się to! Very HappyVery HappyVery Happy

Kilka naprawdę świetnych tekstów, napisane dobrym językiem i z fajną fabułą- gratuluję.

Tylko ten koniec jakiś taki...jakby Ci się już nie chciało opowiadać.

Ale ogólnie- gites.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sal
Gęś Plastelinowa



Dołączył: 11 Sie 2005
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:44, 14 Sie 2005    Temat postu:

ej, zaskakujesz mnie zawsze tymi swoimi zakończeniami. więcej - zaskakujesz b. pozytywnie!

podoba mi się ta wrzawa w niebie. przypominają mi się chwile, kiedy ojcu zapodzieje się jakiś papierek - o, tak... identycznie jest. a potem braciaka się znajduje z owym papierem podartym prawie doszczętnie, jednakowoż jeszcze do odratowania.

styl na szóstkę. błędów nie zauważyłam (0NIGDY u ciebie nie zauważam większych błędów, o których warto byloby poględzić). i pomysł też niezły, wykonanie jeszcze lepsze.

cholera, zazdrość mnie zżera.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol
Wredota



Dołączył: 12 Sie 2005
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neurgia

PostWysłany: Nie 13:57, 14 Sie 2005    Temat postu:

mysmy powinny z tego serię zrobić ;P Początek i Koniec.

Ajajaj, czas godni. Skomentowałabym dogłębniej, wymieniałbym przewijające się gdzieniegdzie błędy, które, rzecz jasna, błędami nie muszą być, a tylko moją miłością do przecinków.

generalnie styl bardzo dobry. Lubię u ciebie to, że piszesz gładko, śmiesznie, kiedy trzeba, poważnie, kiedy nie trzeba. I, co najważniejsze, kocham twojego Lucyfera. To znaczy, kocham, jako postać Wink

Chociaż przyznam, że wchodząc, spodziewałam się poważnego utowru. Nie wiem, dlaczego, Definitywny Koniec Świata skojarzył mi się z, twoim, jak dobrze pamiętam autora i tytuł, Pentagramem. Który, swoją drogą, też mogłabyś tu umieścić Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patiinka
Oswojona?...



Dołączył: 13 Sie 2005
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia

PostWysłany: Nie 20:05, 14 Sie 2005    Temat postu:

Eh.. ja bardzo lubie tematyke biblijną, ale jako tako lubie jak się tego ludzie trzymają. Wiem, że nie byłoby śmiesznie, gdyby Bóg od 4 wersu tak nie ryczał, i nie byłoby śmiesznie, gdyby tego nie szukał (w ogóle opowiadanie pewnie ciężko byłoby tworzyć) ale On jest wszechwiedzący Smile Pamiętajmy o tym proszę pomimo fikcjii później, po czytaniu;)
I był Święty Idzi?
kasyno w Niebie?Very Happy -> wiem, wiem, że tlyko na potrzeby opowiadania.
<lol2>"To nie jest z Biblii"? Rozbrajające. Piękne zdanie. Smile
Tylko nie wiem dlaczego Lucyfer uważał to za takie super? Że co, więcej dusz dostanie do Piekła? Będzie jakaś zabawa, czy co?
<lol2> tekst o ateiźmie... Też nieziemski
aja... Ale koniec! Zyt szybko. Ale fajnie. Całkiem fajnie. Tzn. Podobało siem Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Młodzi Literaci Strona Główna -> Opowiadania, powieści Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin