Forum Młodzi Literaci Strona Główna Młodzi Literaci
czyli co się dzieje, kiedy młodzież pisze
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

My

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Młodzi Literaci Strona Główna -> Opowiadania, powieści
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mara Senna
Pawie Piórko



Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:43, 29 Sty 2006    Temat postu: My

Być może banalne. Być może po raz kolejny o miłości. Ale tak miało być. I tak zostanie.
*

ON:

Często w zupełnie nieoczekiwanym momencie mówiła:

Kto chce, bym go kochała, nie może być nigdy ponury
I musi potrafić mnie unieść na ręku wysoko do góry.
Kto chce, bym go kochała, musi umieć siedzieć na ławce
I przyglądać się bacznie robakom i każdej najmniejszej trawce*


Śmiała się przy tym jakoś dziwnie. Z nutką ni to wesołości, ni to goryczy. Gdy pytałem ją wielokrotnie co to znaczy, kręciła tylko głową i nie odpowiadała.
Pamiętam jeszcze, że oczy świeciły jej się w ciemności. Jak kotu. Błyszczały, rzucały piorunami, śmiały się. Tak zabawnie je marszczyła, gdy słońce świeciło prosto w nie.
Lewy kącik ust unosił jej się wyżej przy uśmiechaniu. Nie wiem dlaczego właśnie to, pamiętam teraz, z taką ostrością jakby stała przede mną. Śmieszne. Czy tylko to pozostało w mojej pamięci? Nie. Pamiętam jeszcze jej zapach. Nigdy nie spotkałem kogoś kto by pachniał wanilią. A jednak ona bez tego zapachu byłaby nie ta sama. Wszystko po prostu u niej do siebie pasowało. Nawet ta unosząca się ostatnio zbyt często w ironicznym zdziwieniu prawa brew. O tak. Była złośliwa. Potrafiła jednym słowem, dopiec tak, że człowiek odczuwał to jeszcze przez wiele dni. Ale przecież były takie chwile, gdy śmiała się beztrosko, zapominając o całym świecie. Starałem się wtedy zapamiętać każdy szczegół. Czyżbym już wtedy przeczuwał to, co było nieuniknione?
A przecież to wszystko działo się tak szybko.

Myślałem, że to ty skrzywdziłaś mnie,
A to ja skrzywdziłem Ciebie.
Szkoda, że tak późno pojąłem to
Tak późno to, to zrozumiałem.
Zrozumiałem to.


Najpierw był chyba ten człowiek na przystanku. Leżał na ławce, a ludzie mijali go bez słowa. Szliśmy razem. Już z daleka go zobaczyła. Pociągnęła mnie za rękaw.
- Chodź! Musimy sprawdzić czy nic mu się nie stało.
Pamiętam, że obejrzałem się wtedy dookoła, sprawdzając czy nikt tego nie usłyszał. Wymruczałem pod nosem cichy protest. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, a ja powtórzyłem jeszcze raz tym razem głośniej.
- Nie warto. Na pewno jest pijany. Daj spokój.
Tym razem to ja pociągnąłem ją, Tyle, że w przeciwną stronę. Wydaje mi się, że nie stawiała oporu tylko dlatego, że była zaskoczona moją reakcją. Do tej pory nie jestem pewny czy przypadkiem ten człowiek tam nie umierał.
To był chyba początek. Początek, odkrywania siebie nawzajem.
Nie spodziewałem się tego, przyznaję. Nie spodziewałem się, że pewnego dnia ona będzie miała dość. Chociaż, nie powinienem być tak zaskoczony. To była moja wina.

Siedzę i tonę i tonę we łzach
Bo jest mi smutno, bo jestem sam.
Dławi mnie strach.*


ONA:

Po naszym pierwszym spotkaniu wiedziałam że nie cierpi jajecznicy i jabłek ze skórką; że bez kawy rano, nie potrafi funkcjonować cały dzień, a jego kot nazywa się Alfons.
Po drugim, wiedziałam, że oboje lubimy komedie.
Podczas trzeciego spotkania wiedziałam, że się zakochałam.
I co było najważniejsze, z wzajemnością.

Był chłodnym realistą. A jednak pewnego dnia przyszedł do mnie z kwiatkiem. Stokrotką. Zwiędłą. Wyglądał przy tym tak żałośnie jakby sam nie wiedział co tu robi. Nie mogłam nie wpuścić go do domu. Wtedy chyba po raz pierwszy został na noc.

Z mojej strony miłość była gwałtowna i nieprzewidziana. Podczas naszych kłótni umiałam rzucać w nim wszystkim co miałam pod ręka. On natomiast był cichy. Kochał spokojnie, bez szaleństw ale zadziwiająco mocno.

Gdy nie rozumiał o co mi chodzi, rozglądał się bezradnie dookoła. Gdy mówiłam mu, że go kocham, śmiał się krótko, cały szczęśliwy. A gdy po naszej kolejnej kłótni - w której to ja czyniłam wyrzuty, a on siedział spokojnie i mnie słuchał - przychodził z jedną, małą stokrotką, nie potrafiłam mu nie wybaczyć.

Pewnej nocy wyznał mi, że wyobrażał sobie miłość inaczej. Że będzie powolna, spokojna i będzie zupełnym przeciwieństwem naszej. Zamilkł po tym nagle, jakby zdając sobie sprawę z tego co powiedział. Po dłuższej chwili zapytałam go czy żałuje. Odpowiedział tylko "Nie". Wiedziałam, że wie o co mi chodzi i wiedziałam, że mówi prawdę. Wtedy wiedziałam.

Lubiłam słuchać jak śpiewa. Miał chrapliwy głos, idealny do śpiewania piosenek miłosnych.
Peszył się, ilekroć prosiłam go by coś dla mnie zaśpiewał. Odmawiał, twierdząc, że nie umie.
Żałuję, że nigdy nie usłyszałam jak śpiewa dla mnie i tylko dla mnie.

Gdy przedstawiałam go rodzicom drżały mu ręce. Był to pierwszy i ostatni raz gdy widziałam, że się boi. I dobrze. Nie lubiłam tego oglądać. Wziął mnie wtedy za rękę i uśmiechnął się nieśmiało. Wtedy byliśmy najważniejsi i najsilniejsi na całym świecie.

Przejmował się tym co mówili inni. Nie rozumiałam tego i chyba nigdy nie zrozumiem. Poprosiłam go kiedyś, aby podszedł ze mną do człowieka który leżał na przystanku by sprawdzić czy nie potrzebuje pomocy. Nie podszedł.

Nie wiem, czy narastało to we mnie stopniowo, czy wybuchło nagle, z taką siła, że nie potrafiłam tego powstrzymać.
Nie wiem, czy nie należało tego przemilczeć.
Nie wiem czy postąpiłam dobrze.
Ale wiem, że powiedziałam za dużo.

Przez cały czas stał wyprostowany i spięty. Słuchał uważnie tego co mówiłam. A gdy skończyłam - po prostu wyszedł.
Następnego dnia czekałam. Czekałam aż przyjdzie, uśmiechnie się przepraszająco i poda mi małą stokrotkę.

Dziś wiem, że nie przyjdzie już nigdy.


**********
* wiersz Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej
* Za nic nie przypomnę sobie tytułu tej piosenki. Przepraszam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mara Senna dnia Czw 17:50, 02 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mara Senna
Pawie Piórko



Dołączył: 16 Paź 2005
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 13:58, 02 Lut 2006    Temat postu:

Sirocco rzeczywiście komentowałaś na dk, ale komentowałas chyba pierwszą część tylko jako, że tam wkleiłam osobno. Najpierw ON, później ONA.
Tutaj połączyłam te obydwa kawałki.
Wiem, że interpunkcja koszmarna ale moja beta nie wysłała mi jeszcze tekstu który wysłałam jej pół roku temu. Więc wkleiłam ten tak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Młodzi Literaci Strona Główna -> Opowiadania, powieści Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin