Forum Młodzi Literaci Strona Główna Młodzi Literaci
czyli co się dzieje, kiedy młodzież pisze
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sceptic "INNEGO KOŃCA ŚWIATA NIE BĘDZIE"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Młodzi Literaci Strona Główna -> Proza Poetycka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sceptic
Pisarskie Dzieciątko



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Zewnątrz

PostWysłany: Czw 22:19, 15 Gru 2005    Temat postu: Sceptic "INNEGO KOŃCA ŚWIATA NIE BĘDZIE"

Napisałm dzisiaj dwie prace maturalne. I jeszcze mi mało.

A, Sirocco - nie miej żalu za tytuł (który jest oczywiście cytatem z Miłosza), ale jeśli splagiatowałem coś z twojego "Definitywnego końca świata" to powiedz, chociaż nie wiem jak mogłem splagiatować, jak go nie czytałem, ale tytuł widziałem.



Innego końca świata nie będzie

Pewnego dnia obudziłem się z przeświadczeniem, że to ostatni dzień w dziejach świata. Nie był to jakiś zły sen, jakiś niepokój, jakaś mrzonka – to było właśnie przeświadczenie, przeświadczenie niepodważalne, przenikające do szpiku, do wszystkich tkanek i komórek. Rzecz tak jasna i oczywista jak to, że kiedyś się urodziłem, że kiedyś umrę i że mam ciało. Nieskazitelna pewność, że oto dziś, punktualnie o dwunastej, wszystko się definitywnie skończy. Przestanie istnieć.
Jakiś czas leżałem w łóżku, rozmyślając nad tym, jak to będzie. Bieguny ziemi się przesuną, zmieni się pole magnetyczne, wszechświat zacznie się kręcić w drugą stronę... ocean ognia, płomienie na niebie, ogniste tsunami...
Nie. To niemożliwe. Świat nie spłonie, nie rozpadnie się na pół, nie roztopi się w Słońcu. Świat zniknie. Po prostu zniknie, tak jakby go wcale nigdy, przenigdy nie było. Zginie, tak jak ginie szklana kulka poturlana za daleko.
Wizja ta napełniła mnie jakimś szczególnym, podniosłym optymizmem, jakby uczuciem radosnego wyczekiwania, takim, jakiego doświadcza małe dziecko czekające na swoje pierwsze świadome urodziny. Oto wreszcie zniknie wszystko to, co zatruwało mi życie, a bez czego będę tak szczęśliwy, jak nigdy jeszcze nie byłem. Znikną komary, znikną budziki i poranne spieszenia, zniknie natłok i niepewność. Zostanie tabula rasa, biała tablica, którą będę mógł zapisać od nowa na niezliczoność sposobów.
Podekscytowany wstałem szybko i zacząłem się pakować. W lunatycznym pędzie zebrałem do niewielkiej sakiewki wszystko to, co kochałem. Żadne tam śpiewy słowików, żadne tam miłości i namiętności, żadne tam ckliwości i drżenia, żadne tam piękno transcendentne czy uniwersalne.
Wziąłem wszystkie popołudnia, jakie mi zostały, bo kocham popołudnia z całego serca, a codziennie muszę jedno marnować. Gdy świat się skończy, będę mógł wreszcie oszczędzać popołudnia, by potem tym bardziej rozkoszować się nimi; wreszcie poczuję tę niewysłowioną, nieopisaną radość, jaką poczuć można wtedy, gdy przez tygodnie oszczędza się, jadając tylko chleb z wodą, a po tych tygodniach idzie się do najdroższej knajpy, zamawia najwykwintniejsze posiłki, napitki i przystawki, a wszystko to po to, by skosztować każdej zaledwie odrobinę, na rozpalenie smaku; a gdy wreszcie zmysły nie mogą już wytrzymać, wówczas wstać od stołu, założyć palto i odejść, zostawiając jedzenie prawie nietknięte – oto tryumf ducha nad materią! Po zagładzie świata będę mógł tak co dzień tryumfować nad słodką, miodną materią popołudnia.
Spakowałem też odrobinę mądrości, która mi jeszcze została. I książki, stare, pożółkłe książki, tak radośnie, tak idealnie nikomu do niczego niepotrzebne. To właśnie chciałbym zachować z tego świata – popołudnia, mądrość i książki; i to ciepło, pneumę, której nie muszę przecież zabierać, bo nieustannie noszę ją w sobie jako boskie tchnienie życia.
Gdy skończyłem, dochodziła już jedenasta. Czym prędzej wyszedłem, nie zamykając drzwi; przed wyjściem odruchowo chwyciłem za stojący stale przy drzwiach bagaż doświadczeń, jednak w porę opamiętałem się i rzuciłem go w najciemniejszy kąt sieni.
Postanowiłem, że przywitam koniec świata w jakimś uroczystym miejscu. Żadne domy, żadne lokale, żadne biurowce i żadne ulice nie są godne tego wielkiego wydarzenia. Szybko poszedłem więc na polanę, gdzie zawsze chodziłem, gdy byłem mały. Kiedy stojąc na tej polanie zadzierało się głowę do góry, widziało się obraz banalnie cudowny: błękit nieba okolony czubkami drzew. To właśnie było wymarzone miejsce na oglądanie końca świata.
Położyłem się na wznak, złożyłem ręce na piersiach i gapiłem się w górę, w niebo, wyobrażając sobie, że świat jest szklaną kulką, która toczy się, toczy się, toczy...
Była jedenasta pięćdziesiąt dziewięć. Ostatnia minuta, sześćdziesiąt ostatnich sekund, a potem zniknie wszystko to, czego tak nie cierpiałem, a zostanę sam ja, samo szczęście, i ta moja maleńka sakiewka miłości, której będę strzegł jak oka w głowie. Za tych kilka sekund stanę się już kimś zupełnie innym, zupełnie nowym. Moje życie nabierze nieznanych barw...

Minęła minuta. Potem druga i trzecia. I następna. A ja wciąż leżałem na wznak na polanie, gapiąc się w niebo. Jak idiota.
Nic się nie zmieni, to jasne. Nic się nigdy nie zmieni. Wszystko pozostanie to samo, takie samo, nieruchome, a ja w nim – nieruchomy w nieruchomym.
Po moim policzku ukośnie spłynęła łza. Gwałtownie, choć niezauważalnie, coś się we mnie skończyło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sirocco
Dziecię Gwieździste



Dołączył: 12 Sie 2005
Posty: 326
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z piekarnika

PostWysłany: Czw 23:37, 15 Gru 2005    Temat postu:

a dajże ty spokój, człowieku, oprócz tytułu to ni ma żadnych podobieństw :>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sceptic
Pisarskie Dzieciątko



Dołączył: 06 Lis 2005
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Zewnątrz

PostWysłany: Nie 12:34, 18 Gru 2005    Temat postu:

To dobrze:)

I znowu nikt nie chce prozy poetyckiej komentować... może - wskazówka dla admina - zlikwidować ten dział (skoro tylko ja w nim piszę), a utwory z niego przenieść do prozy?? Tak tylko pytam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
herohealter
Zdanie Napisane Atramentem



Dołączył: 14 Sie 2005
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Jarzębinowego Uroczyska

PostWysłany: Sob 12:19, 24 Gru 2005    Temat postu:

Zaczyna się średnio, mam wrażenie, jakbyś wstał po długim siedzeniu i zakręciło Ci się trochę w głowie, jeśli chodzi o język. Jakaś takaś niejednolitośc, nie weim, jak to nazwać.

Potem jest coraz lepiej.

Przypomina mi trochę coś z Gombrowicza, może to przez ten język, może przez sytuację, nie wiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Młodzi Literaci Strona Główna -> Proza Poetycka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin