Forum Młodzi Literaci Strona Główna Młodzi Literaci
czyli co się dzieje, kiedy młodzież pisze
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Teleturniej

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Młodzi Literaci Strona Główna -> Opowiadania, powieści
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Blackowl
Pawie Piórko



Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:48, 12 Mar 2006    Temat postu: Teleturniej

Powiem szczerze, że to pierwsze opowiadanie (nie ff), któe naprawdę, naprawde chce skończyć. Proszę o naprawde konstruktyna krytykę.

"Teleturniej"

I

Oszustwa podobno nie wychodzą ludziom na dobre. Mówi się, ze kłamstwa mają krótkie nóżki. Jeśli jednak potrafisz swoim kłamstwom nadać odpowiedni wygląd, a twoje oszustwa posiadają wdzięk, okazuje się, że uchodzisz sprawiedliwości.
I nie masz wyrzutów sumienia.
Taka podwójna moralność jest chyba powszechna, a uczciwi i honorowi ludzie zdarzają się rzadko, rzadziej, niż przypuszczamy.
Ponieważ nawet gdy czyjś uczynek wydaje nam się bezinteresowny, stoi za nim coś więcej, niż chęć
pomocy uciśnionym.

A teraz żegnam państwa, i proszę nie zapomnieć, że będę gościł u państwa za tydzień o tej samej porze! Proszę przygotować herbatę! Dowidzenia!

- Patrz, jaki sztuczny. Nawet jeden ząb z jego uśmiechu nie wyrósł mu samodzielnie! – Daniel sapnął i zagrzebał się głębiej w swojej stercie kocyków i poduszek. Lubił wieczorem siedzieć w ciepłym foteliku i oglądać talk showy, seriale czy co tam innego pokazywali akurat w telewizji.
- Gadasz tak, bo on ma prezencję, kasę i więcej lasek tygodniowo niż ty wyrwałeś przez całe życie – mruknęła leżąca na kanapie Magda.
- I tak wyrwałem więcej lasek w ciągu tego roku niż ty w ciągu ostatnich pięciu lat.
Oboje parsknęli śmiechem.
- Ale tylko dlatego, że ja mam dodatkowe utrudnienia – powiedziała dziewczyna wstając.
- Przynieś mi coś do picia! – krzyknął za nią jeszcze.

Co zmusiło Daniela Lehwarka do mieszkania z Magdą Stanczeską? On sam nie mógł tego zrozumieć. Może to dlatego, że zawsze był tak zwanym „babskim królem”, czuł się lepiej i pewniej w otoczeniu dziewczyn. Może fakt, że Magda była stworzeniem o wiele czystszym i łatwiejszym w utrzymaniu niż jego koledzy. Wolał się raczej nad tym nie zastanawiać, bo miał na głowie większe i ważniejsze sprawy.
Na przykład jak wyrwać się ze swojej teraźniejszej pracy – doradcy prawnego w lokalnej gazecie – i znaleźć dobrze płatną, łatwą i przyjemną posadę.
Niestety, pomimo tego, że był bardzo dobrym studentem prawa, nie wyszedł na dobrego prawnika. Nadawał się za to w sam raz do rubryki „Spytaj specjalisty – odpowiada Daniel Lehwark, prawnik”.

***
- Jak ty to robisz? Uśmiechniesz się i te kobitki na widowni robią „aaaach”! – Bartek Przybylski, charakteryzator, miał niezwykły dar naśladowania wszelkich odgłosów, więc jego kobiece „aaaach” wzbudziło niemałe zainteresowanie wśród ekipy programu „Teleturniej”.
- To kwestia zębów. Widzisz je? – Tomasz Kant wiedział, że Bartek musi je widzieć. Każdy w promieniu pięćdziesięciu metrów musiał widzieć, jeśli nie same zęby to ich blask.
- Widzę, widzę bardzo dokładnie.
- Wystarczy błysnąć nimi w stronę publiczności – Kant błysnął, a jedna ze sprzątaczek zemdlała. – Trochę nauki, inwestycja w nowe uzębienie i jesteś bożyszczem. Ucz się! – powiedział i udał się w stronę wyjścia.
- To mi kup nowe zęby, jeśli masz na to kasę – mruknął Bartek, wyrzucając zużyte waciki kosmetyczne to śmietnika. Zazdrościł Kantowi, tak jak wszyscy inni. Często przy robieniu mu makijażu miał ochotę zaszaleć i dodać coś od siebie. Powstrzymywał się jednak na myśl o huku z jakim wyleciałby za ośmieszenie największej gwiazdy TiViPolu.
I tym boleśniej odczuł fakt, że jest po prostu gorszy od Kanta, bo gdyby to jego ośmieszono, nikt by za to nie wyleciał.
Tymczasem Tomasz pukał już do gabinetu swojego szefa.
- Pan wzywał, panie Pisarczyk? – Błysnął porcelanowym zgryzem.
- Tomek, na litość boską, ja nie jestem mdlejąca babą! Schowaj koronki i czytaj! – Filip Pisarczyk wyciągnął do podwładnego rękę z jakimiś kartkami.
Kant powoli podchodził do stołu, bo doskonale wiedział co ma zaraz przeczytać.
Ów papiery pojawiały się nieregularnie i były wynikami oglądalności.
Kant wiedział o co chodzi i przedłużał chwilę do spotkania z nimi jak tylko najbardziej mógł. Rozejrzał się po gabinecie i, choć widział go już setki razy, po raz kolejny zdziwił go zły gust szefa. Jasnobeżowe ściany kontrastowały z czerwonym biurkiem i fioletowymi fotelami.
Wszyscy widzieli jak bardzo się to gryzie, ale Filip Pisarczyk był zbyt ważną figurą lub zbyt silną osobowością, by zwrócić mu na to uwagę.
- Spada – stwierdził krótko.
- Spada – potwierdził Pisarczyk i zapadło niemiłe milczenie.
Bo nawet największy kanciarz i łotr odczuwa pewne wyrzuty sumienia, gdy przychodzi mu oszukiwać naród.

***
- Potrzebujemy pieniędzy – powiedział Artur Lewiński z prostotą, na jaką tylko jego było stać.
- Potrzebujemy nawet sporo pieniędzy – rzekła jego żona, Elżbieta.
Oboje byli ludźmi spokojnymi. Nie lubili pośpiechu, niecierpliwości i niepoprawności językowej.
Nie lubili też braku pieniędzy. Należeli bowiem do stanu wyższego niż śpieszący się, niecierpliwy i niepoprawny językowo plebs.
Oboje pochodzili z rodzin inteligenckich. Zawsze żyli dostatnio, a ich jedynym problemem było porozumienie w sprawie wielkich dzieł literatury.
Niestety, majątek wraz z upływem lat topniał, a stary, wielki dom, w którym mieszkali został mocno nadgryziony przez ząb czasu.
Dalsza rodzina, niegdyś podpora, teraz stała się ogromną pijawką wysysającą z Lewińskich ostatnie oszczędności.
Więc potrzebowali teraz pieniędzy.

***
- Madziar!!!- Magda nie lubiła tego przezwiska, ale nie wiedziała jak z nim walczyć. Dbała tylko, żeby nie wydostało się poza ich mieszkanko. – Madziar, chodź tu do mnie!
Z westchnieniem wyszła ze swojej sypialni.
- Czego? – spytała nieprzyjemnie. – Przypominam, że za dziesięć minut przychodzi po mnie Lidka, więc proponuję, żebyś się streszczał.
Daniel przekręcił się na fotelu, by lepiej widzieć przyjaciółkę.
- Madziaru, kochanie ty moje, czy ty byś mi mogła kupić mleko, jak będziesz wracała?
„Madziaru” prychnęła. Daniel nie był jej mężem. Nie był też narzeczonym, nawet chłopakiem. Po prostu razem mieszkali, ale on lubił się nią wysługiwać.
- Nie, Lewusku. Nie wracam dziś na noc – powiedziała złośliwie. Zdawała sobie sprawę z tego, że pomimo odmiennej orientacji ma ostatnio większe powodzenie niż jej współlokator i bezczelnie z tego kpiła. .
- Żeby cię ta żółć nie przejadła – mruknął „Lewusek”.
W tym momencie oboje usłyszeli dzwonek do drzwi.
- I niech cię szlag nie trafi z zazdrości, że mam randkę. Pa!
Wyszła, zostawiając go samego z telewizorem.
Witam państwa w „Teleturnieju”! powiedział Tomasz Kant i zaprezentował uśmiech. W dzisiejszym programie…
- Szlag człowieka trafia od patrzenia na te zęby – mruknął i rozsiadł się wygodniej w fotelu.
Oglądał „Teleturniej”, a jednocześnie przerzucał gazety współlokatorki.
Obie te rzeczy go nużyły. Nie wyłączając telewizora poszedł do kuchni przygotować sobie coś do jedzenia.
Gracie teraz o dwa-dzieś-cia ty-się-cy zło-tych! Mirku, wybierz kategorię. Jeśli odpowiesz na to pytanie poprawnie zgarniesz całą pulę! Jeśli jednak nie uda ci się odpowiedzieć dobrze, stracisz wszystko, co dziś wygrałeś Prowadzący spoważniał. Widownia westchnęła. Mirek się uśmiechnął.
Biorę kategorię FILM powiedział z drwiącym uśmieszkiem, a jednocześnie przypominał sobie szczegóły swojej, przeprowadzonej kilka dni temu rozmowy z prezesem.

- Panie Pisarczyk, ja potrzebuję tych pieniędzy!
Mirek Żabłocki prawie płakał. Nieco przesadzał, ponieważ te pieniądze były mu owszem, potrzebne, ale na kupienie nowego samochodu.
- Panie Żabłocki, oglądalność spada. Znudził się pan naszej publiczności. Potrzebujemy nowego mistrza. Kogoś z większą charyzmą. Pięć tygodni mistrzostwa jest i tak wielkim osiągnięciem. Ma pan na koncie ponad sto tysięcy złotych i jest pan rozpoznawany.
- Ale…
- I niech pan nie próbuje brać więcej, niż chcemy panu dać. – Pisarczyk obnażył nierówne zęby. O ile Tomek Kant powodował swym uśmiechem omdlewanie, o tyle ten sam skutek wywoływał uśmiech Pisarczyka. Nie z zachwytu jednak, lecz ze strachu.
- Potknie się pan na pytaniu o ubiegłorocznego zdobywcę Oscara w kategorii najlepsza piosenka – powiedział spokojnie inny mężczyzna znajdujący się w pokoju. Mirek go nie znał, ale jego aparycja go odpychała.
- Ale… to moja ulubiona piosenka. Wszyscy moi znajomi to wiedzą. To złe posunięcie!

Czekając na pytanie dotknął dłonią policzka
Jaka piosenka zdobyła nagrodę Oscara w dwutysięcznym piątym roku?
Na czoło Żabłockiego wstąpiły krople potu. Przebiegł wzrokiem po sali. Poczuł, że zasycha mu w gardle. Przed chwilą był pewien, jaką da odpowiedź. Teraz miał wrażenie, że wszystko się zmieniło. Wstrzymał oddech i spojrzał na Kanta. Prowadzący patrzył na niego, jakby już wiedział co się stanie, a przecież on sam tego nie wiedział.
Powoli wypuścił powietrze i otworzył usta. Jednak zanim wydusił odpowiedź przywołał do siebie jeszcze jeden fragment rozmowy, który miał go utwierdzić w przekonaniu, że dobrze robi.

- Jakiekolwiek inne pytanie. Cokolwiek – prosił. Miał nadzieję na jeszcze jeden program, jeszcze jedną szansę.
- Oscar – powiedział Pisarczyk i usiadł na swoim fotelu.

Opanował się. Wiedział co powie I jak to powie. Tak jak go uczyli: pewnie, ale nie do końca.
To było „Al otro lado del rio”
Mówił cicho i niepewnie. Rozejrzał się po studiu. Ludzie patrzyli na niego z ciekawością. Jak hieny, pomyślał.
Niestety, to nie ta piosenka...
Prowadzący urwał. Rozejrzał się po sali i dostrzegł reżysera, dającego mu dziwne znaki. Zrozumiał, że coś jest nie tak, że scenariusz nie przewiduje takiej odpowiedzi, więc improwizował.
Przepraszam… Masz rację! To piosenka „Al otro lado del rio”! Ta zawrotna suma nawet na mnie podziała!
Uśmiechnął się do kamery jednocześnie modląc się, by kropelki potu nie zdradziły jego zdenerwowania.

***
Daniel sam czuł się niemal zdenerwowany patrząc na ostatnią rozgrywkę „Teleturnieju”
Niestety, to nie ta piosenka... Przepraszam… Masz rację! To piosenka „Al otro lado del rio”!
Zmarszczył brwi. Reakcja Kanta nie wyglądała naturalnie. Przez cały czas był spokojny, jak mógł się tak pomylić?
Spodziewał się złej odpowiedzi.

***
Artur i Elżbieta zazwyczaj oglądali „Teleturniej” z pewnym znudzeniem. Pytania były według nich proste, wręcz banalne. Tego wieczoru jednak coś przykuło ich uwagę.
Niestety, to nie ta piosenka... Przepraszam… Masz rację! To piosenka „Al otro lado del rio”!
- Ciekawe – powiedziała cicho kobieta i ściszyła telewizor.
- Co?
- Ten prezenter wiedział, że Mirek odpowie źle.
Artur spojrzał na małżonkę ze znudzeniem.
- Majaczysz, kochanie. Facet się pomylił, czasem się każdemu zdarzy.
Ale Elżbieta już go nie słuchała. W jej głowie kłębiły się różne myśli, zbijały się w kłębki, przeistaczały i zmieniały kolory.
Ostatecznie przybrały odpowiednią formę, ale kobieta stwierdziła, że mąż nie jest gotowy, by poznać jej zamiary.
Najlepiej byłoby postawić go przed faktem dokonanym.


Kto wie, ile osób rozpoznało to małe, źle zamaskowane oszustwo Tomasza Kanta w całym kraju.
Jeszcze mniej zrozumiało jego znaczenie.
Pewne jest natomiast, że przynajmniej dwie osoby wykorzystają je do swoich celów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Młodzi Literaci Strona Główna -> Opowiadania, powieści Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin